Przejdź do głównej zawartości

Dzień Psa

Wychowana na Reksiu i Pankracym nie mogłabym nie dręczyć rodziców o obecność psa w domu. Pierwsza pojawiła się Kropka. Później była Bela, a jeszcze później Coma. Na zdjęciach w domowych albumach jest chyba tylko Kropka.

Po kilku latach bezpsich moja siostra zapragnęła, podobnie jak ja wcześniej, psa. I tak trafił do nas Misiek. Wielorasowy, mądry, opiekuńczy, a przy tym wszędobylski. Znali go mieszkańcy miasteczka. Wychodził z domu na samotne spacery, a jeśli chciał wrócić często ktoś odzywał się w domofonie - "Państwa pies czeka". Wiedział, gdzie pójść, by dostać coś dobrego, które zakątki omijać (np. okolice przychodni weterynaryjnej). Wędrował z nami wiele kilometrów, gonił, gdy zjeżdżałyśmy z górek na sankach, po prostu z nami był. Pokochał malutkiego kociego szkraba przyniesionego do domu przez siostrę i wychował jak swojego - podnosił kocinkę, gdy rozjeżdżały jej się łapki przed miską, nauczył jak szczekać na ptaki i jak spać na wersalce pani, żeby było najwygodniej. Umarł niespodziewanie na serce.


Do jakimś czasie do domu, a właściwie do Rodziców, bo my już mieszkałyśmy poza domem, trafiła Ciri wyłowiona wraz z workiem z jeziora. Piękna, czarna, mądra, kochająca. Pilnowała swojego, cieszyła się naszymi przyjażdami, uwielbiała biegać za rowerem, a w późniejszym wieku jeździć samochodem. Rozstaliśmy się z nią w tym roku, niedawno.



Choć mieszkają z nami koty tęsknię za obecnością psa. Uśmiecham się szeroko do każdego mijanego na spacerze, śledzę fora, strony, czy facebookowe profile fundacji pomagającym psom i obiecuję sobie, że kiedyś, gdy tylko będziemy mogli, zaprosimy do naszego domu psa.

W Dniu Psa życzę wszystkim psom kochających ludzi, wygodnych legowisk i pełnych brzuchów. A Wam, którzy towarzyszycie psom, pozostaje mi powiedzieć - Cieszcie się ich obecnością!


P.S. Podróżującym z psami polecam akcję "Wystaw miskę".

Komentarze

L.B. Abigail pisze…
Też się wychowałam na Pankracym :D... :)... Super wspomnienia...
Antoni Kot pisze…
tak, psy są fajne ... a teks z domofonem, ze pie czeka piękny! książkowy! :)
kociokwik pisze…
Abigail,
czasami mi szkoda, że współczesne dzieci nie maja takich fajnych programów jak my. A może mają, tylko nie wiem?

Antoni,
:-)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...