Przejdź do głównej zawartości

Pyszczydło Sisulowe

Czasami mam wrażenie, że myśląc o tym, że zapewniamy kotom dobrą opiekę, mocno się łudzimy. Wystarczy nie dość szybka reakcja, nie dość dokładna obserwacja, by przegapić objawy choroby kota.

Czas jakiś temu Sisi zaczerwieniły się dziąsła. Zaczęliśmy smarować żelem, który kiedyś dostaliśmy na podobne kłopoty u Nusi i zaczerwienienie zbladło. Powtórzyło się, ale i my powtórzyliśmy kurację. Niestety, nagle Sisuleńce zaczął wypadać języczek z pyszczka i siedziała bida z takim wypadniętym końcem jęzorka wyglądając niczym nieszczęście.

W piątek odwiedziliśmy Doktora, gdzie okazało się, że Sisi musi mieć usunięty kamień nazębny. Po zabiegu dowiedzieliśmy sie także, że Doktor usunął trzy zęby, a w Sisulowym pyszczydełku zrobił się bolesny stan zapalny, którego nie zauważyliśmy.

Kotka dostała leki na miejscu, kolejne podajemy jej w domu. Odżyła - jest weselsza, bawi się, czuli się do nas jak już dawno nie. A mnie dręczą wyrzuty sumienia, że przez zbyt małe wyczulenie na każdą zmianę nie zauważyłam, że kot cierpi.

W czwartek jedziemy na wizytę kontrolną. 

Komentarze

Ale najważniejsze że wszystko się dobrze skończyło :)Pozdrowienia :)
Dobrze, że o tym napisałaś. Zdrówka koteczko!
amyszka pisze…
Dobrze że jednak trafiła w dobre ręce i już widać efekty :-)
Kciuki za słodki pyszczek !

A dla nas przestroga ...
kociokwik pisze…
Retro,
to się okaże po wizycie kontrolnej.

Anko,
:-)

Amyszko,
ano, niestety...

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj