Przejdź do głównej zawartości

Sisi daje głos

co noc, tak koło trzeciej. Tych, którzy pamiętają, że pojawienie się w naszym domu Nusi odebrało Sisuleńce głos, informuję, że głos został odzyskany czas jakis temu, ale zapomniałam o tym napisać. Zatem - Sisi siedząc gdzieś poza naszym polem widzenia wydaje z siebie rozpaczliwy okrzyk. Zaniepokojeni i, rzecz jasna, obudzeni próbujemy ja przywołać. Owszem przychodzi. Ale najczęściej na moją wyciągnętą w jej stronę dłoń zmyka z radosnym kwikiem. Dziś jednak było inaczej... W poprzednie noce dość długo Z. robił jej "dawać tego kota" i inne maltretacje, a to najwiraźniej zapokajało kocią potrzebę zwrócenia na siebie uwagi. Dziś Sisuleńka pozwoliła się dotknąć, podnieść, położyć na sobie i głaskać. Ona zadzierała łepek i burczała, ja głaskałam usiłując nie zasnąć przed kolejnym gestem. Naburczawszy się podreptała po nas jeszcze jakieś 10 minut ugniatając to mnie, to Z. i wskoczyła do koszyczka, by spać.

P.S. Wybywam na weekend z domu. Koty zostają z Z. , a Z. zostaje z kotami...

Komentarze

abigail pisze…
Powodzenia (dla Z. i kotów :P)...

Ciekawe, o co Sisuleńce chodzi?... Może zwyczajnie się wyspia do 3 i chce jej się zabaw???
PB pisze…
Franuś w tygodniu wstaje z panem o 4.30 -- do pracy. W sobotę i niedzielę obawiając się, że pan może zaspał dzielnie go budzi. Wchodzi na niego i zaczyna poranną toaletę swoim kocim, ostrym języczkiem. No i po spaniu...
kociokwik pisze…
abigail,
może i się wysypia:) Albo to pełnia wiosny tak na nią działa:)

PB,
jaki troskliwy;)))

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj