Przejdź do głównej zawartości

Nowe. O zgrozo!

Co nowego? Nie, tym razem nie chodzi o nowego kota;) Bardziej o nowe umiejętności i zwyczaje kotów.

Nusia zaczęła drapać w lustro. Dotychczas tę umiejętność opanowaną miała tylko Sisi. Najmłodsza Ko-córka głupia nie jest i wyciągnęła z obserwowanego związku przyczynowo-skutkowego właściwe wnioski - jak się drapie, to oni przychodzą. No i drapie. Jak chce jeść. Ale też jak się nudzi. Na nasz widok podskakuje i ucieka. 

Sisi natomiast poczuła się już całkiem jak udzielna królowa. W porze posiłku, czyli koło południa, siedzi na szafce w przedpokoju i czeka aż zostanie namówiona do wejścia do kuchni i zostanie jej podstawiona pod nos miska z kurczakiem. Ostatnio jednak przewróciło jej się w głowie całkiem i nie je jeśli nie ma podawanego z ręki. Ciekawe po ilu dniach niejedzenia zaczęłaby dbać o miskę?

Rozpuściliśmy swoje koty straszliwie;))) Oczywiście - zwyczajem wszystkich, którzy w parach odpowiedzialni są za wychowywanie - jestem gotowa zrzucić część winy na Z. i twierdzić, że to on je tak rozpieszcza. I choć takie rozwiązanie kusi, wiem, że mam w owym rozpieszczaniu potężny udział;)))

P.S. A poza tym mam wrażenie, że Nusia wciąż rośnie. Ale o tym kiedy indziej...

Komentarze

jagus161 pisze…
Mam wrażenie, ze to nie my rozpuszczamy nasze kochane futerka, tylko one nas sobie wychowują :)A my później idziemy jak po sznureczku i spełniamy bez miauknięcia ich zachciewajki :))
abigail pisze…
Nusia rośnie?, a to zaintrygowałaś... ;)...
kociokwik pisze…
jagus,
wychodzi od razu, kto ma większe zdolności wychowawcze: ludzie czy koty;)

Abigail,
a Twój Mały już nie rośnie?
abigail pisze…
Rośnie... Ale on chyba jest młodszy od Nusi...? w kwietniu skończy 2 latka... No i jest z ras dużych, a ono ponoć dłużej rosną?... Myślałam, że koty tak przeważnie do 1,5 roku?
kociokwik pisze…
Abigail,
no młodszy o mniej więcej rok, bo Nusia jest z maja 2008. Mamy niejasne podejrzenia, że Nusia miała przodka z ras dużych. Kiedyś muszę ją mierzyć jak stanie na dwóch łapkach;)
amyszka pisze…
U mnie to samo .Karmel drapie w drzwi wyjściowe albo w lustro ,bo wie że pańcia sie zerwie z łóżka i będzie można się pobawić w ganianego -x,a czasem to nawet pańcia do miski nałoży dla świętego spokoju ;)
Filip to podejrzał i udaje Karmela w nocy ,jak nie może spać i nie może się doczekać kiedy pańcia oczy otworzy ...
Wychowały mnie sobie jak nic ;)
Gucio jeszcze na to nie wpadł ,on drze japę ;))
kociokwik pisze…
Amyszko,
to drapanie jest okropne:/ Bestie z tych kotów;)))
amyszka pisze…
Dosłownie szału można dostać ;)Paskudny jedne... ;))

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k