Przejdź do głównej zawartości

Marta Fox o szkolnych lekturach

Spodobał mi się pomysł Padmy na cykl rozmów o książkach. Spodobał mi się tak bardzo, że i ja zamierzam pytać różne osoby o to, co czytały, czego nie czytały i co do czytania polecają. Ale - jako że jestem nauczycielką - moje pytania dotyczyć będą lektur szkolnych. Dziś pierwsza wypowiedź. O podzielenie się opiniami o lekturze poprosiłam Panią Martę Fox, której serdecznie dziękuję za wyrażenie zgody na udział w "sobotnim lekturzeniu".


Ulubiona szkolna lektura

Marta Fox: Czy chodzi o lekturę z czasów, kiedy byłam uczennicą? Byłam kujonkiem, uwielbiającym czytać, dlatego w każdej, nawet obowiązkowej lekturze znajdowałam coś miłego dla siebie. Po przeczytaniu „Siłaczki” tak bardzo wzięłam sobie do serca ideę pracy u podstaw, że postanowiłam zostać nauczycielką i pracować na wsi, w dodatku młodo umrzeć. Nie wszystkich postanowień dotrzymałam, z czegom teraz bardzo rada. Po „Siłaczce” przeczytałam całego, dosłownie całego Żeromskiego, już nadobowiązkowo. Uwielbiałam też „Granicę” Zofii Nałkowskiej, której pierwsze zdanie zdradzało całą akcję, czyli fakty, ale nie motywy, które były pomiędzy faktami. „Kartotekę” Różewicza opanowałam na pamięć, także wiele kwestii z„Wesela”. Ach, jeszcze lubiłam „Niemców” Kruczkowskiego oraz „Popiół i diament”. Kiedy byłam już nauczycielką polskiego, okazało się, że część lubianych przeze mnie lektur wyrzucono ze spisu, bo były nieprawomyślne. Byłam jednak oporną pedagogicznie nauczycielką, bo za nic sobie miałam te przemiany i nie zrezygnowałam z omawiania odtrąconych książek. Z nowych pozycji bardzo lubiłam „Ferdydurke”.

Lektura niedoczytana/nieprzeczytana

Marta Fox: Nie ma takiej. Jak zaczynam, to kończę, choćby po to, by się dowiedzieć, dlaczego nie powinnam więcej sięgać po tego autora.

Gdybym mogła, to do kanonu lektur szkolnych wprowadziłabym ...

Marta Fox: Nie wymienię tytułów, bo to byłaby niekończąca się opowieść. Chciałabym natomiast, aby uczeń miał możliwość wyboru jednej lektury „obowiązkowej” z współczesnej literatury polskiej lub obcej, którą przeczyta w całości i samodzielnie opracuje, wskazując, dlaczego właśnie ta książka była dla niego ważna. Raz w miesiącu nauczyciel mógłby przeznaczyć lekcję na rozmowy o ulubionych książkach uczniów. I wiem, że to jest możliwe i że takie lekcje pozostają na zawsze w pamięci uczniów.

Zapraszam za tydzień:)

Komentarze

Seso pisze…
Ech, wychowała mnie Marta Fox i jej książki o Magdzie :) Coś w mnie z takiej pyskatej małolaty, czytającej wszystko zostało. Ale lektury niestety, niektóre mam nieprzeczytane, aczkolwiek udało mi się napisać maturę na 5 wyłącznie na temat książek nie wchodzących w skład lektur :)
D pisze…
Bardzo się cieszę, że przeczytałam Twojego posta, zmotywował mnie do napisania do Janusza Leona Wiśniewskiego, bardzo ciekawie byłoby gdyby odpowiedział na moje pytania... :)
Monika Badowska pisze…
Seso,
ja czytałam książki Marty Fox dość późno, ale czytałam i czytam:) A z lekturami i maturą mam podobnie jak Ty;)

Domi,
jeśli odpowie - z przyjemnością przeczytam:)
j.szern pisze…
Również nie rozumiem, dlaczego wyrzucono niektóre podobno "niepedagogiczne" lektury (np. "Popiół i diament").
Brakuje mi w spisie lektur w liceum NAPRAWDĘ WSPÓŁCZESNEJ literatury... I raczej się to szybko nie zmieni - chyba, że zaskoczą mnie nową podstawą programową po reformie w 2012 r.
Monika Badowska pisze…
j. szern,
na studiach polonistycznych kilka lat temu współczesność kończyła się na latach bodajże siedemdziesiątych. Jakoś obawiam się nowym pomysłów min. Hal.
Agnes pisze…
To omawianie ulubionych lektur uczniów to ciekawy pomysł. Nawet jeśli 45% klasy wkaże Zmierzch, a 45% Harry'ego Pottera, to i tak zostanie 10% na odkrycia.
Monika Badowska pisze…
Agnes,
zgadzam się - to fajny pomysł:) Gdy byłam w liceum jako literaturę wskazaną przez nas omawialiśmy lit. żydowską. Przykładaliśmy się do tych lektur o wiele bardziej niż do pozostałych lektur;)
Daria pisze…
Można powiedzieć, że w pewnym momencie Marta Fox była moją ulubioną pisarką i mam do niej wielki sentyment. Lubię jej książki po dzień dzisiejszy, dziękuję za ten wywiad - przyjemnie się go czytało. :)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k