Przejdź do głównej zawartości

Eva Hornung. Chłopies.


Wydane przez
Wydawnictwo Bellona

Czasami bywam jak ćma, którą przyciąga światło mogące sprawić jej ból. Bywam, a chęć przeczytania "Chłopiesa" stanowi idealny przykład zachowania godnego ćmy. Wiedziałam, że podczas lektury powieści australijskiej pisarki zgryzę wagi do krwi, że wzbudzą się we mnie wszelkie pokłady empatii, że długo nie otrząsnę się po tej książce.

Czteroletni Romoczka budząc się pewnego zimowego ranka dostrzega, że jest sam. Nie ma mamy ani "wujka". Czekając na dorosłych chłopiec marznie, wyjada wszystko, co do jedzenia się nadaje, choruje i czeka. Wreszcie opuszcza ogołocone ze wszystkiego, co przedstawia jakąkolwiek wartość, mieszkanie, wychodzi na ulicę i kierowany chyba tylko instynktem podążą za napotkanym psem. Od tej pory Romoczka będzie żył wśród psiej rodziny, karmił się mlekiem Mamoczki, polował jak inni członkowie stada.

Kolejne dni, tygodnie, miesiące i lata, które Romoczka spędzał wśród psów zaburzały jego człowieczeństwo. Był chłopcem, ale marzył by być psem. Chciał słyszeć, czuć tak jak psy, chciał być pełnoprawnym członkiem psiej rodziny, pokazać psom, że on też potrafi zadbać o innych. Gdy odkrył, że dzięki temu, że jest człowiekiem ma szanse przynosić do nory jedzenie, znacznie wartościowsze niż to, co mogą wyszukać psy, poczuł się pewniej i już jakby ostatecznie potwierdził swoją przynależność do rodziny. Jednocześnie to odkrycie obudziło w nim tęsknotę za socjalnymi dobrami wypracowanymi przez człowieka. Romoczka stał na rozdrożu próbując być jednocześnie człowiekiem i psem.

Co powinno się zrobić z Romoczką? Czy cokolwiek powinno się robić? Czy człowiek od czwartego roku życia egzystujący wśród psów powinien być pomiędzy nimi zostawiony? Czy, w imię troski o Człowieka, powinno się owo żyjące w zrujnowanym kościele wśród grupy zdziczałych psów dziecko na siłę uczłowieczać? Czy zmykać go w czterech ścianach, zabierać psy, kazać jeść nożem i widelcem? A może pozwolić żyć po swojemu, wśród przyjaciół, rodziny psów? Każda z tych możliwości wydaje się być okrutną.

Wstrząsająca historia.

Komentarze

Miravelle pisze…
Tytuł nie przypadł mi do gustu,nie zachęca on do lektury.. Ogółem książka raczej nie dla mnie i jej nie przeczytam.
Anna pisze…
Książkę mam, bo mnie zaintrygowała. Czeka na półce. Cieszę się, że ją mam.
pozdrawiam
Monika Badowska pisze…
Miravelle,
no, trudno.

Anno,
trudna, ale warta trudu książka. Pozdrawiam:-)
Agnes pisze…
Brzmi bardzo intrygująco.
Monika Badowska pisze…
Agnes,
powtórzę to, co pisałam wcześniej - warto!
Amadinne pisze…
porażająca, co więcej inspirowana prawdziwą historią rosyjskiego chłopca Ivana Mishukova. warta przeczytania i przemyślenia, polecam!
Monika Badowska pisze…
Patrycjo,
zgadzam się.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj