Przejdź do głównej zawartości

Brandon Mull. Baśniobór. Gwiazda Wieczorna wschodzi.


Wydane przez
Wydawnictwo W.A.B.

Kiedy w maju pisałam o "Baśnioborze" dałam się porwać magii opowieści snutej przez Brandona Mulla. Nie inaczej było teraz - niedziela spędzona w rezerwacie wraz z Kendrą, Sethem, ich dziadkami i przyjaciółmi okazała się być nader ekscytująca.

Do klasy Kendry przychodzi nowy uczeń. Jej koleżanki zachwycają się jego urodą i tylko ona, dzięki mocy wróżek, widzi postać Casey'a takim jak jest naprawdę, odrażającym goblinem. Nieco później dziewczynę zaczepia na ulicy dziwnie ubrany mężczyzna, któremu udaje się przekonać Kendrę i jej brata, że jest przyjacielem przyjaciela dziadka i zjawił się, by im pomóc. To do czego ich namawia zemści się jeszcze na obydwojgu młodych ludzi, którzy zmuszeni są uciekać do Baśnioboru, którym tym razem nie zagwarantuje im bezpieczeństwa.

Och, jakże Seth mnie złościł. Zastanawiałam się nad tym, czy chłopak się kiedyś zmieni, czy już zawsze będzie nieposłusznym, zadufanym, przekonanym o własnych możliwościach młodszym bratem, choćby po to, by móc ukazać dysproporcje między charakterami obydwojga głównych bohaterów.

Brandon Mull umiejętnie buduje napięcie, wplata nowe postacie, odsłania przed czytelnikami wątki dotychczas nieistniejące lub niewyjaśnione. Pozwala się bać, zachęca do emocjonalnego zaangażowania w opowieść, każe zastanawiać się nad sobą samym, poddaje w wątpliwość przekonanie o pewności osądów. Fascynujące...

Pozostaje mi powtórzyć - gdy bierzecie "Baśniobór" w ręce zadbajcie o to, byście zostali z powieścią sami. Wszyscy i wszystko będzie Wam przeszkodą w lekturze.

Komentarze

Teano pisze…
Kiedy to się pojawi w księgarniach? (Poza EMPiKiem)
Chyba kupię to komuś z domowników pod choinkę (ale jestem przebiegła!!!)
(Gorzej jeśli inni domownicy wpadną na ten sam pomysł ;) )
Anonimowy pisze…
Ten komentarz został usunięty przez autora.

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...