Przejdź do głównej zawartości

Zygmunt Miłoszewski. Bezcenny.


Wydane przez
Wydawnictwo W.A.B.

Twórczość Zygmunta Miłoszewskiego bardzo lubię, a szczególnie mocno wspominam "Domofon". Lubię Szackiego, polubiłam także bohaterów najnowszej powieści Miłoszewskiego. Niestety, podczas czytania okazało się jak wielki wpływ ma na mnie forma w jakiej czytam. Czemu o tym piszę? Nie mogąc się doczekać papierowej książki sięgnęłam po jej elektroniczną wersję, z którą zapoznawałam się na monitorze komputera. I to było straszne... Zdarzyło mi się przerwać lekturę w fascynującym momencie, bo oczy odmawiały posłuszeństwa, albo bolały plecy, bo niewogoda spowodowana czytaniem z komputera przebijała wszelką przyjemność płynącą z zapoznawania się z książką. Ale dość o tym - obiecuję sobie solennie, że nie będę czytała e-książek.

Temat skradzionych z Polski podczas wojny dzieł sztuki powraca co jakiś czas w literaturze pięknej. Pokolenia urodzone w latach 60 i 70 doskonale pamiętają Pana Samochodzika, który ratował grabione skarby. I chyba przede wszystkim do czytelników wychowanych na Nienackim Zygmunt Miłoszewski kieruje swoją powieść.

Bohaterów jest czworo: agent specjalny u progu emerytury, kobieta, która o skradzionych zabytkach wie wszystko i dzięki której wiele z nich wróciło do Polski, człowiek, który mniej lub bardziej legalnie zajmuje się sprzedażą i kupnem różnych dzieł sztuki oraz złodziejka specjalizująca się w impresjonistach. Dość dziwnie dobrani przez władze wyruszają, by odzyskać jeden ze szczególnie cennych obrazów. Ich droga wiedzie przez Stany Zjednoczone, Skandynawię, Ukrainę, czy Chorwację do Zakopanego. 

Wątek malarstwa zagrabionego z ziem polskich Autor udanie łączy z innymi legendami (lub nie) na temat skarbów jakie Niemcy wywozili z Polski. Umiejętnie prowadzi swoich bohaterów przez meandry historii pozwalając im snuć teorie związane np. z Bursztynową Komnatą. A poza tym - nie zapominając wszak o tym, że Zofia Lorentz i Karol Boznański w przeszłości stanowili parę - pozwalał rozkwitać emocjom, uczuciom, przywiązaniom, które wystawia na próbę.

Zygmunt Miłoszewski napisał kolejną książkę, z którą nie dość, że przyjemnie spędza się czas to i takż, która sprawia, że czas mija niepostrzeżenie. Gdybym tylko wykazała się cierpliwością i poczekała na książkę w wersji drukowanej miałabym o wiele większą frajdę. A tak... Cóż - przeczytam książkę raz jeszcze:-)

Komentarze

Agussiek pisze…
Coś mi się zdaje, że to idealna książka na lato. Absolutnie mój klimat - w Nienackim się zaczytywałam jako dziecko.
Kupię koniecznie przy najbliższej okazji :)
Pozdrawiam!
ksiazkowiec pisze…
Cóż za zbieg okoliczności! Właśnie skończyłam czytać. Wierna jestem papierowi i jak widzę, ta miłość się odwzajemnia. Książka bardzo mi się podobała i wróżę autorowi międzynarodową karierę. To polski Dan Brown - o ile Miłoszewskiemu to porównanie się spodoba. Lektura na lato? Chyba tak, ale i na każdą porę roku. Pozdrawiam wakacyjnie:)
Unknown pisze…
Okładka nie podoba mi się w ogóle...
Co do treści - nie jestem pewna czy akurat ta powieść przypadłaby mi do gustu, ale warto spróbować! ;)

Pozdrawiam i zapraszam:

im-bookworm.blogspot.com
Unknown pisze…
Jeśli chodzi o Miłoszewskiego to polubiłam serię o Teodorze Szackim. Z sympatii do Autora sięgnę pewnie i po najnowszą powieść. Zainteresował mnie w poście jednak wątek e-booków. Czytanie na ekranie to rzeczywiście męka dla oczu ale czytniki to jest inna bajka. Warto spróbować. Pozdrawiam :)
ewenement pisze…
Czy rzeczywiście chodzi o formę? ;) Ja czytałam wersję papierową "Bezcennego" i, niestety, również regularnie odkładałam ją na bok - zmęczona nie niewygodą, lecz niezbyt wciągającą akcją. Niestety.

Podzielam Twój entuzjazm wobec autora ("Domofon" również w mojej pamięci zapisał się jako emocjonujący :), ale na "Bezcennym" się zawiodłam. Sporo schematycznych rozwiązań z kina akcji (wystrzały z karabinów, pościgi samochodowe, quady spadające w przepaść, tygrysy..), które jednak nie składają się w przemyślaną, wciągającą intrygę. Taką, jaką ZM zauroczył mnie w "Ziarnie prawdy".

Więcej wrażeń opisałam w swojej recenzji:
http://kieszeniejakocean.blogspot.com/2013/07/kronika-wypadkow-mioszewskiego.html
a póki co - czekam na Szackiego! :)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k