Margaret Atwood. Moralny nieład.



Nie umiem czytać opowiadań. Może powinnam napisać – nie umiem ich objąć myślami. Potrzebuję zanurzenia się w fikcji trwającego dłużej niż kilka lub kilkanaście stron. I choć w jednej z recenzji znalazłam informację, że każde z opowiadań pokazuje inną scenę z życia Nell: starszej kobiety u boku męża, dojrzewającego dziecka, niepewnej swojej sytuacji kochanki, zakochanej dziewczyny; mnie najbardziej zastanowiła postać Nell w roli kochanki prowadzącej farmę.

Przedzierzgnięcie Nell, miejskiej dziewczyny, w farmerkę w imię miłości jest nieco zadziwiające. Tym bardziej jej uległość wobec żony mężczyzny, z którym żyje, również w imię miłości.
Dwa ostatnie opowiadania były dla mnie kompletnie niestrawne; wędrówki uwiecznione na zdjęciach, wspomnienia zatrzymane w kadrze i przywoływane, by pobudzić pamięć osób starszych, gmatwanina postaci, wydarzeń odkrywana podczas rozmowy po latach… Nie mogłam przez to przebrnąć.

Podoba mi się jak Atwood przedstawiła relacje siostrzane; są uchwycone w bardzo prawdziwy, szczery i wręcz drobiazgowy sposób.

Ogólnie – wolę powieści niż quasi-powieści.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ja również nie jestem zwolenniczką opowiadań, czasem nawet mnie drażnią, zwłaszcza kiedy sa dobre i niestety za krótkie. Pozdrawiam:)

Anonimowy pisze...

Znowu nas pani wyprzedziła, pani Moniko, będziemy to "przerabiać" w DKK bodajże w czerwcu. Nie przepadam co prawda za opowiadaniami, ale za M.Atwood - owszem. Recenzja zachęca...

Monika Badowska pisze...

Pani Joanno,
staram się być na bieżąco:)

A przed spotkaniem w czerwcu sięgnę po tę książkę raz jeszcze, może odkryję coś nowego?

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger