![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNuDnj7VIzhnxrPesE5OJx048mfyBkd3s9drL-FBkxsurf5zQztlrYLTzkosRb4FnsLXsbf2ffzdHoxAuraMkpMeIMcTtVhD7SQeExcvuy8k_XEfDrpg6XmXf-eEjZkXb8v1ZvnwYIWcU-/s400/Margaret_Atwood_Moralny_2301998.jpg)
Nie umiem czytać opowiadań. Może powinnam napisać – nie umiem ich objąć myślami. Potrzebuję zanurzenia się w fikcji trwającego dłużej niż kilka lub kilkanaście stron. I choć w jednej z recenzji znalazłam informację, że każde z opowiadań pokazuje inną scenę z życia Nell: starszej kobiety u boku męża, dojrzewającego dziecka, niepewnej swojej sytuacji kochanki, zakochanej dziewczyny; mnie najbardziej zastanowiła postać Nell w roli kochanki prowadzącej farmę.
Przedzierzgnięcie Nell, miejskiej dziewczyny, w farmerkę w imię miłości jest nieco zadziwiające. Tym bardziej jej uległość wobec żony mężczyzny, z którym żyje, również w imię miłości.
Dwa ostatnie opowiadania były dla mnie kompletnie niestrawne; wędrówki uwiecznione na zdjęciach, wspomnienia zatrzymane w kadrze i przywoływane, by pobudzić pamięć osób starszych, gmatwanina postaci, wydarzeń odkrywana podczas rozmowy po latach… Nie mogłam przez to przebrnąć.
Podoba mi się jak Atwood przedstawiła relacje siostrzane; są uchwycone w bardzo prawdziwy, szczery i wręcz drobiazgowy sposób.
Ogólnie – wolę powieści niż quasi-powieści.
Komentarze
staram się być na bieżąco:)
A przed spotkaniem w czerwcu sięgnę po tę książkę raz jeszcze, może odkryję coś nowego?