Przejdź do głównej zawartości

Sesja w budzie

















Podczas kolejnego pobytu w Warszawie powstała kolejna sesja zdjęciowa. Łatwo odróżnić zdjęcia robione w Warszawie od zdjęć robionych nie w Warszawie. Jakość zdjęć jest znacznie lepsza, no i koty są dwa. A skoro już koty są dwa i okazują się być podwójnie cudowne, śmiesznie i rozbrajające I. sięga po aparat i wychodzą z tego komiksy z kotami w roli głównej.
Bohaterki: Lulu i Sisi.
Miejsce akcji: wilkinowa buda, własnośc Lulu
Czas akcji: niedziela, 19 listopada 2006, koło południa.
1. Lekko zamglone spojrzenie Sisi sugeruje, że i ona za chwile uśnie, ale jeszcze, w miarę świadomie, napawa się przyjemnością spania tuż obok drugiego kota.
2. Ostatnie ziewnięcie przed zaśnięciem.
3. Jedno ślepko już zamknięte, drugie zamyka się coraz bardziej.
4. A, jeszcze przed zaśnięciem umyję się. Chociaż, zaraz, zaraz - to przecież ucho Lulu.
5. Dobrze jest mieć się na kim oprzeć. Szczególnie jeśli ten ktoś jest podobnie miękki i kudłaty jak ja.
6. Zagadka dla spostrzegawczych. Która część ciała należy do którego kota?
8. Demonstracja przepięknej urody budy i jeszcze przepiekniejszych kotów w owej budzie.
9. Demonstracja numer 2. Oglądających uprasza się o szczególne zwrócenie uwagi na urokliwość zawartości budy.
P.S. Gdyby ktoś chciał zasugerować, że:
- mam kota na punkcie kotów,
- nie jestem zbyt normalna,
może się nie wysilać - świetnie o tym wiem:)

poniedziałek, 20 listopada 2006

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...