Przejdź do głównej zawartości

Przygód kilka kota świrka











W piątek wyjechaliśmy do Warszawy. Staraliśmy się nie zatrzymywać zbyt często, żeby Sisulka nie zostawała sama. Nasza mądra koteczka nauczyła się, że stacja benzynowa oznacza tylko krótką nieobecność członków rodziny i podczas naszego tankowania i płacenia za owe, spokojnie przechodzi na przód auta i tam, na oczach jedzących w restauracji ludzi, urządza toaletę.

Gdy dojedziemy już na miejsce Sisi je, a potem oddaje się radosnym biegom w towarzystwie Lulu. I nagle koty leżą... Następuje zawieszenie broni, bieg po zabawkową ośmiornicę przestaje być ważny - pora na odpoczynek. Lulu wbrew temu jak wygląda - wcale tak nie wygląda, tnz. nie ma skręconego tułowia w dziwnego łamańca i nie jest taka grubaśna. Niedziela jest dniem kiedy Kociulki spacerują delikatnie, odsypiaja minione, wspólnie przebiegane, noce i bawią się wciąż zadziwione róznymi różnościami. Lulu zadziwiła się tym, że na balkon można dostać się na dwa sposoby, i że ten wybrany przez nią jest mniej udany. A Sisi odkryła istnienie Pani Misiowej i Pana Misia i w tymże towarzystwie spędziła sporo czasu.

poniedziałek, 18 grudnia 2006

Komentarze:

Gość: Izolda, e1-134-u11.elartnet.pl
2006/12/18 17:26:54
Sisi i Państwo Misiowie wyglądają prześlicznie! :D :D :D
mbmm
2006/12/18 17:36:49
Wiem:)))
daria_nowak
2006/12/18 19:22:07
No i znów się zachwycam jak przygłup:)
mbmm
2006/12/19 07:06:26
:-D

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...