Przejdź do głównej zawartości

Sebastian Reńca. Ślady.


Wydane przez

Wydawnictwo Prozami

Powieść Sebastiana Reńcy ma układ, który lubię - niemalże ta sama scena rozpoczyna i kończy książkę. Widzimy zatem mężczyznę, chłopca i psa zmierzających w stronę dworca kolejowego stanowiącego bramę ku nowemu życiu. Co zadecydowało o ich wyjeździe? Czy można ową podróż nazwać ucieczką? Co łączy trzy wędrujące postacie? Odpowiedź na pytania znajduje się w książce.

Autor przedstawia społeczność miasteczka, do którego jego bohater przyjeżdża jako obcy, nakładając na siebie bycie "nowym", a więc i intresującym w pełnej stagnacji atmosferze małej miejscowości. W tymże korowodzie bohaterów sympatia Sebastiana Reńcy przylgnęła wyraźnie do mężczyzn; kobiety są jakby bardziej obdarzone cechami negatywnymi.

Wątek z poszukiwaniami poprzedniego właściciela domu, w którym zamieszkał Tomasz, adwokata Juliana Aszkenazego, zapowiadał się bardzo obiecująco. Zgłębianie dokumentacji, stare księgi, wspomnienia, podróż do Lwowa śladami prawnika były ciekawym wątkiem w powieści, jednak zabieg przenoszenia się w czasie wytrącał mnie z czytelniczej uwagi i powodował - szczególnie zanim zdałam sobie sprawę, że nagle zmieniliśmy realia czasowe opowieści - uczucie zagubienia.

Rozmowy Kostka z Tomaszem stanowią prawdziwie udaną diagnozę współczesnego społeczeństwa - zwłaszcza młodszej jego części. Czasami aż zbyt brutalną jak na moje idealistyczne i nieco naiwne postrzeganie rzeczywistości, ale - przyznaję odrzucając idealizm - prawdziwą. Kostek ma zdolność dogłębnego oglądu, odrzuca zewnętrzną, wygładzającą otoczkę i zagląda wgłąb - do motywów ludzkich czynów, do pragnień, bezmyślności, głupoty.

Gdziekolwiek otwieram "Ślady" znajduje coś, o czym chciałabym Wam powiedzieć, coś czym przekonam Was, aby sięgnąć po książkę Sebastiana Reńcy. Nie chcę jednak opowiedzieć zbyt wiele. 

Zostawiam Wam przyjemność odkrycia "Śladów".

P.S. Blog Autora.

Komentarze

Anhelli pisze…
Już zarezerwowałam sobie tą książeczkę w bibliotece, na pewno nie omieszkam jej przeczytać.

pozdrawiam :)
Monika Badowska pisze…
Anhelli,
ciekawa jestem Twoich wrażeń:)
Anonimowy pisze…
Witaj....masz całkiem przyjemny blog, polecam Ci wg. mnie najtańszą wysyłkową księgarnię, ja ja niedawno odkryłam www.agile.com.pl
piromanka pisze…
czytałam tę książkę. Jest świetna! Polecam!



www.swiat-w-matrycy.blogspot.com - zapraszam

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k