Przejdź do głównej zawartości

Izabela Sowa. Podróż poślubna.


Wydane przez

Wydawnictwo Nowy Świat

Matka Polka zwana Brzytwą w Ściance działowej pomagała Dionizemu. W "Podróży poślubnej" jej klientką staje się Aneta - Paloma, której małżeństwo mające być ukoronowaniem więzi między nią i Norbertem, stało się w niespełna miesiąc po uroczystości pustawe, zadumane nad tajemniczymi i niepokojącymi Palomę rzeczami.

Izabela Sowa przedstawia pokolenie loreal, czyli ludzi, którzy we własnym mniemaniu są warci dóbr, zjawisk, przeżyć uważanych przez im podobnych, za "naj-". Paloma, szefowa działu rachunkowego w jednej z prężnych krakowskich firm, czytuje maniakalnie poradniki, przewodniki po życu, związach, emocjach, samoświadomości. Jej mąż, mimo minionych trzech tygodni od ślubu jeszcze nie zaproponował jej wyjazdu w podróż poślubną, co dla młodej, wykształconej kobiety staje się sygnałem o kryzysie w związku.

Normalność Brzytwy zestawiona z tym, co za normalne uważa Paloma, jest uderzająco szczera. Zaangażowanie Matki Polski w ratowanie rzeźnych koni, czy udział w akcji protestacyjnej przeciw futron naturalnym koresponduje z przekonaniami Autorki będącej "twarzą" Vivy! organizacji walczącej o prawa zwierząt.

Izabela Sowa, wychodząc od serii owocowej, w której poddawała czytelnikom wiele ważnych obserwacji ukrytych w ironii i humorze, zmierza ku książkom poważniejszym, w których uwagę przykuwa człowiek w relacjach z innymi ludźmi i człowiek - istota żyjąca w Naturze i z Naturą.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...