Przygnębiają mnie...
ostatnio wizyty w bibliotekach. Teraz, gdy czytam "Etnologa w Mieści Grzechu" i mam szansę podziwiać erudycję Mariusza Czubaja, spacerowanie pomiędzy bibliotecznymi regałami wpycha mnie niemalże namacalnie w dolne granice dobrego samopoczucia. Już nawet nie chodzi o to, że nie zdążę przeczytać wszystkich ważnych powieści (choć to również jest dołujące), ale przede wszystkim o to, że nie zwiedzę świata z pisarzami, że nie wczytam się w listy sławnych osób, nie zgłębię ich wspomnień, itd. Wiem, wiem - nie muszę. I wiem - nie powinno mnie to martwić. Ale chcę i mnie martwi;)
Macie czasami podobne myśli?
A tymczasem:
15 komentarzy:
ja myślę, że np. w niebie czekać będą na nie wszystkie jeszcze nieprzeczytane przeze mnie książki...więc skoro niebo będzie wieczne to na czytanie będzie masa czas:)
Kaś,
rewelacyjna koncepcja:)
Jak zobaczyłam tę notkę i wyszłam do kuchni, żeby zalać herbatę nie przeczytawszy komentarzy taka sama myśl pojawiła się w mojej głowie :) że wszystkie książki będę sobie czytała tam, gdzie znajdę się po śmierci :)
Kala,
tak jak pisałam wcześniej - świetna koncepcja. Tylko, czy tam będą te wszystkie książki?;)
M- będą! Ja w to głęboko wierzę. Może niekoniecznie w niebo, ale w jakieś kolejne wcielenie, żeby doczytać, co niedoczytane. I tam będzie Twoja biblioteka, i komputer Twój i Twój blog. Amen.
Ja w to naprawdę wierzę!
P.S. Zauważyłam, że kominkowe zdjęcie coś pociemniało u Ciebie?
Joanno,
i koty jeszcze muszą być:)
Zdjęcie kominka ściemniało, bo chciałam podkreślić, że wkrótce koniec plebiscytu:)
Też mnie to martwi. Życie jest za krótkie na wszystko to, co chciałabym zrobić i zobaczyć.
Uśmiech w Bombaju mnie zainteresował:) Czekam na opinię. Mnie to przeraża, że jest tyle książke, które chce przeczytać, a ja sama...
Fiu fiu fiu, widzę, że tutaj mamy czysto filozoficzne koncepcje :)) (no, może odrobinę przesadziłam ). Przyznaję, mam czasami takie odczucia. Brzydkie to myśli, bo na chwilę stawiają przede mną pytanie : "Jaki jest sens w tym całym czytaniu?", ale przysięgam, tylko na chwilę! Za moment sama na siebie jestem zła, iż takie dzikie myśli mi w ogóle do głowy przyszły. A fuj! :)))
Kupka bardzo pociągająca :p Osobiście chętnie bym się skusiła na większość.
Pozdrawiam nocną porą!
Hiliko :)
Futbolowa,
no, własnie. Mówimy tylko o czytaniu, a gdzie inne rzecz, które by się chciało i które, przynajmniej ja, odkładam, na później, bo przecież jeszcze zdążę. A jak nie zdążę? Jeśli nie dane mi już będzie jechać kolejną transsyberyjską, zamieszkać w Albanii, itd.?
Sara, dwa dni temu czytałam o tej książce w necie. Wczoraj weszłam do biblioteki i stała na półce z nowościami. Nie mogłam nie wziąć;)
Hiliko,
częściowo odpowiedź do Futbolowej skierowane jest też do Ciebie:) Pozdrawiam burym porankiem;)
Nieustannie mam takie myśli! Dodatkowo ciągle mam kompleksy, że nie znam nowości, a kiedy je czytam, okazuje się, że jest ich za dużo do ogarnięcia i stale pojawiają się nowe, dobre pozycje:) I żal mi książek starszych, zapomnianych. Próbuje znaleźć w tym jakąś równowagę...
Mam podobne odczucia jak ty. Tyle książek, tyle stron. Dylematy czy czytać nowości, czy klasykę...ufff...Kiedyś miałam tak, że czytałam książkę do końca chociaż mnie nie zachwycała, teraz rezygnuję - moja granica to 30 stron - bo przecież jest tyle ciekawych książek, które tylko czekają, aż po nie sięgnę...POzdrawiam :)
Kornwalia,
nowości niby znam, ale za to ilu nie znam "starości";)
The Book,
ja chyba czytam nieco dalej niż do 30 strony, ale też porzucam przed końcem jeśli mi coś nie odpowiada...
Może nie "przygnębia", ale z pewnością "zasmuca" myśl, żr tyle wspaniałych książek nigdy nie przeczytam...
Motylek
Prześlij komentarz