Przejdź do głównej zawartości

Terry Pratchett. Niewidoczni Akademicy.

Wydane przez
Wydawnictwo Prószyński

Choć pozornie wydawać się może, że w książce chodzi o piłkę nożną, nie jest to aż takie oczywiście. Owszem, jest mowa o zasadach gry, o subkulturze związanej z kibicowaniem, o treningach i rywalizacji. Jest jednak w tej książce jeszcze całe mnóstwo innych ważnych rzeczy, ale w końcu nie da się inaczej - wszak autorem jest Terry Pratchett.

Z pisaniem o jego książkach mam zawsze kłopot. Albo chciałabym je cytować, albo - próbując nakreślić fabułę - zaplączę się w wyjaśnienia, które w żaden sposób nie przybliżają do prawdziwej treści książki.

Za co cenię Pratchetta? Za humor, sposób w jaki przedstawia świat, za pokazywanie, że rzeczy oczywiste wcale takimi nie są. Za zachętę do prostoty (ale nie prostactwa), dawania szansy, akceptacji, za mądrość i ironię.

Pomyślałam, że gdybym miała zabrać na bezludną wyspę tylko książki jednego Autora, to z pewnością byłyby to książki Terry'ego Pratchetta. 

Komentarze

liritio pisze…
Niezmiennie za Tobą nie nadążam :) ale to dobrze.
Pratchett to może nie od razu na bezludną wyspę, ale jest chyba jedynym "taśmopisarzem", jak sobie nazywam autorów piszących tyyyyyyle książek, któego faktycznie czytam stale, trwale, od lat. Nie wszystkie jego książki uważam za dobre, niektóre mnie po prostu nudzą, ale wracam do niego zawsze :) a te dobre jego dokonania naprawdę kocham i jest ich też niemało! Jak napisałaś, dokładnie, za humor, za zachętę do prostoty, akceptacji, za mądrość i ironię. Kiedyś u siebie pisałam, że gdybym miała dzieci, zachęcałabym je do Pratchetta, może by wtenczas wyrosły na mądrych i myślących ludzi :)
A najbardziej chyba lubię postać lorda Vetinari, mistrzostwo.
Pozdrawiam serdecznie.
Monika Badowska pisze…
Lirito,
czytam więcej od chwili, w której zaczęłam dojeżdżać do pracy autobusem - 120 minut dziennie tylko na czytanie to chyba marzenie każdego:-)
Z pisaniem gorzej, ale staram się jak mogę;-)
Lorda lubię, ale chyba bardziej cenię Śmierć. Może za jego upodobanie do kotów? :-)
Pratchett dla dzieci? Rewelacyjny pomysł - za jakiś czas spróbuję zarazić nim siostrzenicę:-)
liritio pisze…
120 minut!! Ale w dwie strony, tak? Tak czy inaczej, rzeczywiście, czasu na czytanie Ci przybyło :)
Z pisaniem i tak jesteś przodowniczką pracy, że tak to ładnie ujmę.
A Śmierć też jest rewelacyjna, niezmiennie mnie urzeka pozostawienie śmierci myszy (o ile dobrze pamiętam), bo nikt nie lubi być samotny. Takie słodkie :)
Dla dzieci, serio, do mnie to przemawia, próbuj z siostrzenicą. Może wyjdzie ładnie :)
Monika Badowska pisze…
Lirito,
tak, na szczęście w dwie strony :-) Siostrzenica ma 6 lat, myślisz, że to już?:-)
Lupus pisze…
Szczurzej śmierci jak już :) A co do samej książki, to z jego ostatnich zdecydowanie jedna z najlepszych. Przede wszystkim dzieci, które z Pratchettem i jego żartem zetkną się odpowiednio wcześniej, będą inteligentne inaczej, czyli nie będą przystawać do reszty środowiska ze względu na specyficzny sposób postrzegania świata, wyczulony zmysł ironii i równie zgryźliwych komentarzy. Ale wszystkie wymienione rzeczy to akurat duży plus, który razem z moim przyjacielem bardzo cenimy.
jak dawno Pratchetta nie czytałam! a na Kindlu czeka pełna kolecja:)
Monika Badowska pisze…
Lupus,
ja również cenię takie spojrzenie na świat:-)
Monika Badowska pisze…
Marudna,
och - to przed Tobą godziny szczęścia:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj