Przejdź do głównej zawartości

Joanna Olech. Pulpet i Prudencja. Smocze Pogotowie Przygodowe.

Wydane przez
Wydawnictwo Znak

Pulpet i Prudencja to przesympatyczne smoki mieszkające wraz z rodzicami Smoczej Jamie na Wawelu. Ich życie upływa niby podobnie do życia innych dzieci, ale intelektualnie rozwijają się szybciej niż ludzkie dzieci, a fizycznie… No, cóż – są niżsi niż ludzie. Ale cóż tam wzrost skoro umysł mają błyskotliwy:)

Książka Joanny Olech to urocza lektura, a uduchowiony Pulpet oraz szalenie pragmatyczna Prudencja budzą sympatię:) Ich pomysły na szukanie przodków lub ukrywanie się przed namolnymi wycieczkami szkolnymi, kariera radiowa, czy nawet zwykła szkolna codzienność sprawiają, że świat wokół wydaje się życzliwszy, a kolor zielony ma szanse stać się ulubionym kolorem tych, którzy nie poznali dotychczas smoków uczęszczających do szkoły.

Tak jak niegdyś cieszyli mnie Miziołkowie, tak już teraz cieszą mnie Pulpet i Prudencja:)

Komentarze

Inblanco pisze…
Czytałam powieść matkę;) Czyli "Pompona w rodzinie Fisiów" i oczywiście jestem wielbicielką twórczości Olech. Już nie mogę się doczekać, kiedy wypożyczę sobie "Pulpeta i Prudencję". Żeby mi tylko jakiś smarkacz nie zwinął książki sprzed nosa...
;)))
Monika Badowska pisze…
Inblanco,
ominęła mnie przyjemność czytania "Pompona w rodzinie Fisów", ale postaram się to nadrobić:)
Pani Zorro pisze…
Mój syn wielkim wielbicielem jest (pierwszej części). Niestety z uwagi na słownictwo zmuszeni byliśmy odłożyć wspólną lekturę na później... Tak 9+ jak dla mnie.
Monika Badowska pisze…
Zorro,
ale miła jest świadomość, że możecie wrócić do tak wyśminitej lektury:)
Pani Zorro pisze…
Sprecyzuję: pierwsza część jak najbardziej 6+, druga 9+. Gdy dziecko samo sobie przeczyta. I nawet wtedy część aluzji nie zostanie zrozumiana. Chyba, że rzeczony dziewięciolatek jest bardzo uświadomiony.

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...