Przejdź do głównej zawartości

Carl L. Becker. Państwo Boże osiemnastowiecznych filozofów.


Wydane przez

Wydawnictwo Zysk i S-ka

Książka Beckera została wydana po raz pierwszy w roku 1932. Dzisiaj, po 77 latach od premiery, dla jednych jest po prostu potwierdzeniem tego, co wiedzą, dla innych, i tych jest chyba większość, może okazać się źródłem wielu niespodzianek. Co prawda przeżyliśmy już nawet postmodernizm, co prawda wielu autorów pisało o Oświeceniu, ale rzeczy mają się tak, iż autorzy piszą nie wiadomo jak nowoczesne i ponowoczesne książki, a ludzie i tak wiedzą jedynie to, co usłyszą w szkole.

Johnson Kent Wright pisze w "Przedmowie", że "na długo przed Richardem Rortym i Jean-Francoisem Lyotardem Becker zdiagnozował tradycjonalizm oświecenia, za najistotniejsze przejawy jego intelektualnej archaiczności uznając skłonność do naturalizmu oraz wiarę w "wielkie narracje".

Becker to właśnie zrobił w swojej książce - zdiagnozował tradycjonalizm Oświecenia, jego intelektualną archaiczność. Becker pisze o osiemnastowiecznych philosophes jako o wyznawcach nowej religii, która jest zatruta u źródeł. Pokazuje kruchość oświeceniowego projektu, co najlepiej wyraża ten oto fragment:

"Na czym polegało znaczenie tej epoki (tego pytania nie da się uniknąć), jeśli właśnie nie na tym, że raz powziąwszy nienaruszone postanowienie, prowadząc niekończące się debaty i uprawiając namiętną propagandę oraz uroniwszy kilka łez ze szczęścia w przewidywaniu wdzięczności przyszłych pokoleń - skierowała całą swoją energię na stworzenie najbardziej naiwnego projektu, o jakim kiedykolwiek słyszano, projektu uczynienia z książąt i parów ludzi użytecznych dla społeczeństwa, na przetarcie wszystkich możliwych ścieżek prowadzących ku szczęściu, na podzielenie się dobrodziejstwami wolności, równości i braterstwa z całą ludzkością?"

Becker imponuje erudycją, ostrym intelektem, ale też i świetnym piórem. Na koniec jeszcze cytat pokazujący, jak Becker potrafi pisać, a wiele jest takich fragmentów w tej książce:

"Mam świadomość, że na przestrzeni wieku formy wyrazu owego dążenia do ustanowienia ładu we wszechświecie uległy znaczącej przemianie. Gdzieś około roku 1750 ludzie rozumu stali się ludźmi uczucia, a ludzie uczucia wkrótce zaczęli zalewać się łzami."

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...