Przejdź do głównej zawartości

Anna Rybkowska. Nell.

Wydane przez
Wydawnictwo Red Horse

Natalia jest kobietą czterdziestoletnią i jak się wydaje, kobietą spełnioną. Ma kochającego męża, któremu może ufać, czworo udanych dzieci, spokojną codzienność, w której jedynymi burzami są te, czynione przez nastolenich synów i córkę.

Pewnego dnia odwiedza stronę internetową fanklubu piosenkarza, którym zachwyca się jej córka. Rejestruje się tam umieszczając swoje zdjęcie i podając nieprawdziwe informacje na temat swojego życia. Muzyk wyłuskuje profil Natalii spośród innych i zaczyna dążyć do spotkania. Romans witrualny przeradza się w rzeczywisty, Natalia, zwana przez Williama Barlowa Nell, wyjeżdża z Polski, by stać się towarzyszką życia gwiazdora.

"Nell" to w moim odczuciu książka o kryzysie wieku średniego. Nie umiem dostrzec miłości, która rzekomo łączy Nell i Williama; ich rozmowy, pełne agresji, obwiniania siebie nawzajem, będące właściwie kłótniami nijak nie kojarzą mi się z miłością, a już bardziej z zauroczeniem i to takim, które niszczy. Tytułowa bohaterka zachowuje się destrukcyjnie. I na dodatek przepełniona jest sprzecznymi emocjami, niemalże bliska jest postawy "chcę zjeść ciastko i mieć ciastko".

Nie polubiłam Natalii. Ale mimo tego, dostrzegam, że powieść Anny Rybkowskiej może być doskonałym materiałem do zanalizowania siebie, własnych potrzeb, oczekiwań, określenia własnego miejsca w życiu.

P.S. 6 listopada premierę będzie miała kontynuacja przygód Nell.

Komentarze

Anonimowy pisze…
Zgadzam się, to nie miłość... Przeżywam coś podobnego, chociaż tylko wirtualnie... Rzeczywiście może to prowadzić do autodestrukcji... Trochę się nawet boję samej siebie... Mam nadzieję, że w pewnym momencie będę umiała powiedzieć sobie "stop"...

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...