Przejdź do głównej zawartości

Książka, kawa i człowiek na całe życie

Trafiłam ostatnio na dwa artykuły traktujące o książkach i tym czego dotyczą, a także tym, co dotyczy ich, książek.

Jeden z nich to „Czy można być z kimś, kto czyta kiepskie książki?”. Autorka zastanawia się jaki wpływ ma to co czytamy na nasze kontakty z ludźmi. Przytacza historie, z których wynika, że dobry związek można stworzyć tylko z tym człowiekiem, który czyta książki podobne tym, które my czytamy; zbyt duża rozbieżność powoduje dysonans i skutkuje rozstaniem. Czy też tak sądzicie?

Artykuł drugi traktuje o dopieszczających nas, czytelników, księgarniach i supermarketach, które starają się przybliżyć swoim klientom także książki. Autor przywołuje „Empik”, „Czułego barbarzyńcę”, „Małą Literę” jako miejsca, gdzie można przeczytać książkę, wypić kawę, odprężyć się z książką, czy gazetę w dłoni.

Lubicie takie miejsca? Ja cenię sobie bardzo warszawski Traffic i nieodległego od BUW-u „Tarabuka”. Znacie książko- kawiarnie z innych miast?

Komentarze

Anonimowy pisze…
z pierwszym artykułem się zgadzam- ale ja tam wyczytałam coś innego, niż ty. Odniosłam wrażenie, że autorowi chodziło o to, że rozbieżne gusty literackie a potem rozstanie ze względu na nie są tylko przykrywką dla prawdziwych problemów związku.
W moim małżeństwie ja jestem osobą czytającą, dzieci czytają, bo mama namawia i podtyka pod nos, a mąż nie czyta nic oprócz gazet. I jakoś dotrwaliśmy do 15 rocznicy ślubu i dobrze nam razem.
A drugi artykuł nie zainteresował mnie i nie doczytałam do końca, więc się nie ustosunkuję:)
pozdrawiam
Monika Badowska pisze…
Kalio,
mnie wyjątkowo uderzyło w artykule to, jak jeden z rozmówców przyznaje, że zniechęcił sę do kogoś, kto na spotkanie z nim przyszedł z Proustem pod pachą, bo to banalne i snobistyczne;) I zastanowiłam się nad tymi, którzy uczestniczą, jako fotografowani, w akcji "Przyłapani na czytaniu". Myślisz, że zanim pozwolą zrobić sobie zdjęcie gorączkowo przekopują półki z książkami, by zdecydować, jaka książka najpełniej unaoczni ich osobowość?:)
Anonimowy pisze…
krakow - massolit
Solardew pisze…
A we Wrocławiu niestety tylko Empik i ja osobiście bardzo zazdroszczę Warszawie "Czułego Barbarzyńcy":)
Monika Badowska pisze…
Ja do "Czułego..." nigdy nie weszłam. Wolałam "Tarabuka". A może jest coś poza Empikiem na Górnym Śląsku?
Anonimowy pisze…
tak, uważam że przeszukują półki i się pozują
Solardew pisze…
Raczej było,bo jedną z moim ulubionych księgarni ostatnio zamknięto :((( Problem w tym, że brakuje miejsc klimatycznych, takich z duszą i z zapachem przywodzącym na myśl setki nieodgadnionych tajemnic. Ale za to Wrocław sam w sobie jest piękny i wart zwiedzenia. Zapraszamy :)
Monika Badowska pisze…
Solardew,
znam Wrocław i podzielam Twoje zdanie. Kiedyś miałam okazję spędzić tam cały lipiec i byłam nieodmiennie zachwycona:)
Solardew pisze…
Miło to słyszeć :)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k