Przejdź do głównej zawartości

Sezon polowań uważa się za rozpoczęty

Polowań na muchy i różne inne rozwielitki ze skrzydłami, które podstępnie przez uchylone okno dostają się do mieszkania, i na widok których Kociaste tracą wszelkie opamiętanie, umiar i delikatność. O czym przekonał się mój ulubiony kwiatek lądując na podłodze. Mam nadzieję, że on twardy jest - wytrwał bez nas trzy tygodnie to i niedaleki lot z parapetu na podłogę zdzierży.

Komentarze

millena4 pisze…
Ja też poluję ,szczególnie na komary , ćmy ( ze strachu ), a much robaczywych , kręcących po mojej kuchni "beczki" i inne figury lotnicze , nie cierpię.
Przydałyby mi się takie pomocnice :)
kociokwik pisze…
Milleno,
mogę Ci dostarczyć pomocnicę. Nie Sisi i nie Gusię, ale jakąś znajdę, chcesz?:)
mosame pisze…
Ja poluję razem z kiciem, ale tylko na muszki. Na inne żyjątka nie mam odwagi...
daria_nowak pisze…
Nie strasz mnie:) Bo ja wlasnie meble nabyłam i kwiatki na nich rozstawiam...
kociokwik pisze…
Dario,
nie straszę - lojalnie ostrzegam:)))
millena4 pisze…
Muszę nawiązać nić wzajemnej sympatii ze zwierzakiem , a szczególnie z kotem, bo pies jest z natury przyjacielski w stosunku do opiekuna. Jednym słowem dojrzewam, obym tylko nie przejrzała :)
kociokwik pisze…
Milleno,
jeśli zdecydujesz się na kociątko będzie przyjacielskie:)))

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...