Przejdź do głównej zawartości

Tomek Matkowski. Mysza i Niedźwiedź mają dziecko.



Nie chcę dociekać kogo symbolizują Mysza i Niedźwiedź i czy w rzeczywistości kogoś symbolizują. Odnotowuję książkę (czwartą już) Tomka Matkowskiego z powodu kota. Otóż dzieckiem wymienionym w tytule jest Kotka o imieniu Muszka.

Autor przekazał bohaterom opowiastki wszystkie te zachwyty i wahania jakie są doświadczeniem ludzi, którzy mają Kota (lub których Kot ma). Znajdziemy tu zatem zachwyt nad żarłocznością malutkiej koteczki (nie dalej jak wczoraj oglądaliśmy zdjęcia Nusi pijącej z butelki), uciechę z jej „pisania” na klawiaturze (ci, do których wysłałam dziwną wiadomość na GG, wiedzą o czym mowa), wyrzuty sumienia z powodu tego, że być może kot trzymany w domu żyje jakoś mniej od tego który hasa na wolności. Muszka skacze na Niedźwiedzia, by go obudzić (a ja natychmiast czuję łaskoczące po twarzy wąsy budzącej mnie Sisi), biega w szaleńczym pędzie (dwa razy dziennie, wszystkie trzy), zachwyca się melonem (o tak).

Tomek Matkowski napisał czułą opowieść o Kocie. O Kotach.

Komentarze

Anonimowy pisze…
Czytałam, czytałam! :) I chętnie powrócę, bo czytałam dość dawno.
Czwarta książka, powiadasz? Mam tylko "Myszę na wakacjach" i właśnie tę z ich dzieckiem.
Monika Badowska pisze…
Vmr,
to moja pierwsza opowiastka o Myszy i Niedźwiedziu i jestem bardzo pozytywnie nastawiona:)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...