Przejdź do głównej zawartości

Elżbieta Jodko-Kula. Maciek.


Wydane przez
Wydawnictwo Skrzat
Seria: Nastoletnie problemy

Maciek, tytułowy bohater, pochodzi z niezbyt zamożnej rodziny. Mama jest nauczycielką, tata niegdyś był kustoszem muzealnym, a teraz próbuje poradzić sobie w świecie handlu. Chłopak rozumie sytuację finansową rodziny, nie jest gburkiem nastawionym na ciągnięcie od rodziców kasy, ale że nastoletnie marzenia mają wielką moc to chce zarobić pieniądze na wakacyjny rejs po Mazurach.

Piotrek to chłopiec z rodziny bardzo zamożnej, ale jednocześnie ubogiej emocjonalnie. Ojciec jest wiecznie zapracowany, matka uważa, że od tego, by zajmować się dzieckiem jest szkoła i pani Hela prowadząca dom, a siostra Piotrka traktuje młodszego brata jak wyjątkowo uciążliwego sąsiada.

Pewnego dnia łowiący nad rzeka ryby Maciek wyławia z wody Piotrka. Znajomość zacieśnia się z inicjatywy samotnego chłopca, który marzy o tym, by mieć przyjaciela, by ktoś zwrócił na niego uwagę i by go wysłuchał.

Zestawienia dwóch różnych rodzin, a co za tym idzie - dwóch różnych światów - dokonała Autorka w sposób czytelny, oparty nieco na stereotypowych poglądach. Rodzice obydwu chłopców przedstawieni są wyraziście, znajomość Maćka i Piotrka rozwija się w zaskakujący sposób, a sytuacja z jaką muszą zmierzyć się bohaterowie powieści ukazana jest obiektywnie.

Tematyka jaką przedstawia w swojej książce Elżbieta Jodko-Kula jest skoncentrowana na rodzinie i ukazuje różne sposoby wzajemnego traktowania się wśród bliskich osób. Ciekawa jestem bardzo jak młodzi ludzie, do których skierowana jest ta książka, odbiorą opowieść o Maćku i Piotrusiu, czy uwierzą w przedstawione przez Autorkę problemy? Ja wierzę.

Komentarze

toska82 pisze…
Ja wierzyłam kiedyś, teraz jak patrze na młodzież to wszystko jest zupełnie nie tak.
Monika Badowska pisze…
A ja wciąż wierzę, może naiwnie, ale wierzę:)

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...