Przejdź do głównej zawartości

Elżbieta Zarych. Baśnie o szczęściu, nieszczęściu i o tym, co jest najważniejsze w życiu (loteria).

Wydane przez
Wydawnictwo WAM

Gdy byłam dzieckiem w moim domu pojawiła się książka. „Baśnie włoskie” miały pożółkłe kartki, twarde czarne okładki ozdobione wzorami w kolorze złota, nie miały grzbietu i były dla mnie najwierniejszą towarzyszką dzieciństwa.

Podobna estymą darzę baśnie zgromadzone i opracowane przez Elżbietę Zarych. Mam je już czas jakiś, podczytuję, niemalże głaszczę choć raz dziennie, z zachwytem podziwiam ilustracje i nieustannie pławię się w baśniowej atmosferze wędrując za bohaterami baśni przez cały świat.

Powrót do prostych prawd, do oczywistych przesłań, do dobra i zła wyraźnie rozdzielonego, wynagradzania i karania, miłości i przyjaźni, którym zbędny jest przydomek „szczera”, do natury, jedności człowieka ze światem zwierząt i przyrodą – tym wszystkim kuszą baśnie, do takiego świata zapraszają i choć nie obiecują tylko szczęśliwych rozwiązań, choć nie unikają trudnych tematów, ich urok pochłania, uzależnia, sprawia, że wiadomości telewizyjne stają się niestrawne, a rzeczywistość,  tylko pozornie ograniczona sztywnymi kartami okładki, otwiera przed nami nieskończony czas, nieskończoną przestrzeń i mądrość gromadzoną od wieków.
Pozostaję zauroczona, ba – uzależniona!

P.S. Autorka podzieliła baśnie według kontynentów, z których pochodzą, a każdy z nowych rozdziałów rozpoczyna kilkoma słowami komentarza nt. osadzenia terytorialnego przedstawionych baśni.

P.S. Posłuchajcie rozmów z Elżbietą Zarych: pierwsza, druga.

*   *   *

Zapraszam osoby chętne do otrzymania tomu baśni zebranych przez Elżbietę Zarych do zgłoszeń w komentarzach. Będzie mi miło poczytać o Waszych ulubionych baśniach. Losowanie odbędzie się w Poniedziałek Wielkanocny:)

Komentarze

Pia Gizela pisze…
Po pierwsze muszę wytłumaczyć, że trafiłam wczoraj przypadkiem na tę stronę i zamiast streszczać artykuły do zaliczenia z prawa czytałam o tym co warto przeczytać:)
A baśń ulubiona moja. Nie mam jednej konkretnej ulubionej, właściwie jestem fanką Andersena w ogóle. Ale jeśli mam wybierać to wybieram Bzową babuleńkę, która na samą myśl przywołuje zapachy dzieciństwa i dni spędzane przy herbatce z konfiturą, którą podawała babcia. I bez, który wciąż przywołuje wspomnienia!

Pozdrawiam,
Pia Gizela
www.zwyczajnieniestabilna.blogspot.com
Bazyl pisze…
Dłuuugo myślałem nad tym, jaką baśń mógłbym uznać za swoją ulubioną i przyznam szczerze, że nie wiem. Wstyd, żeby się magia dzieciństwa tak bardzo zagubiła w dorosłym życiu, ale mam nadzieję, że szczęście w losowaniu pozwoli mi znów wrócić do zaczarowanych krain :)
elen.77 pisze…
hmmm, ja chyba z największym sentymentem wspominam Brzydkie Kaczątko i Ołowianego Żołnierzyka. Z radością stwierdzam, ze moja córka też lubi te baśnie - nie tylko opowiastki lalek barbie (brrrr) ale i klasykę: twardą, mroczną i z trudnym czasami do przyjęcia morałem.
Zapisuję się na listę chętnych :)
Anonimowy pisze…
Moja ulubiona baśń, to bez wątpienia Królowa Śniegu. Lubię, ją bo teraz w dorosłym życiu przypomina mi, że można kochać mimo wszystko. A jak byłam mała, to zwyczajnie lubiłam się bać:)

Pozdrawiam, kasia.mi.
Unknown pisze…
A ja lubię "Paluszka" od Braci Grimm. Miał ci chłopak przygody:) Mały a sprytny:) I z książka chętnie bym usiadła, oj chętnie!
Zula pisze…
Ja się wychowałam na baśniach Andersena, moje dzieci też, z chęcią bym poczytała też inne
Przeczytałam w życiu wiele baśni i bajek, czytam je nadal, jako mama dwóch maluchów. Nie było, nie ma i zapewne nie będzie piękniejszych niż baśnie Andersena:) Kocham i te smutne, i te pogodniejsze,a najukochańsza to "Calineczka".
Pozdrawiam
Gosia Bojarun pisze…
Ja natomiast uwielbiam "Kota w butach". Tyle że nie tego papierowego, a nagranego przy udziale fenomenalnych aktorów przez wydawnictwo "Muza". Jak byłam mała, to recytowałam go calusieńkiego od początku do końca. Teraz moja córcia recytuje....
A Baśnie chętnie przygarnę...
Pozdrawiam
sheila pisze…
Baśnie Andersena i Braci Grimm - moje cudowne dzieciństwo! Andersena kochałam za poetyckość, Grimm za pewien mrok. Zamiłowanie do mrocznych historii zostało mi do dnia dzisiejszego :)
Pozdrawiam świątecznie!
Unknown pisze…
Och, zgłaszam się do tak cudnej loterii! A jeśli mam wybierać, to po szczerze mówiąc długim namyśle głosuję na Nowe szaty cesarza, które nadal tak samo śmieszą, jak za dziecka:)
Unknown pisze…
Calineczka! Ja lubię najbardziej ze wszystkich, które znam. Chociaż wiem, że jest jeszcze wiele pięknych baśni, których nie znam.
Unknown pisze…
Widzę tutaj całą gamę różnych baśni. Ale sama wybieram Kopciuszka:)
I do udziału w loterii się zgłaszam, chociaż nigdy nie miałam szczęścia nic wygrać, ale trzeba próbować, trzeba:D

Pozdrawiam i życzę wiele radości i zadumy na te święta!
N.
Maniaczytania pisze…
Mam nadzieję, że jeszcze zdążę wziąć udział w losowaniu, a jeśli nie, to chociaż podam swoje ulubione baśnie :)
Jak większość lubię smutne baśnie Andersena, ale najbardziej w dzieciństwie lubiłam baśnie z tomiku "Firoseta i czary" Natalii Gałczyńskiej.

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj