Przejdź do głównej zawartości

Smak Słowa

Tydzień świąteczny zamierzam spędzić z książkami wydawnictwa Smak Słowa


Komentarze

Masz przed sobą kilka tytułów, które sama chcę przeczytać. Pewnie będzie to udany tydzień świąteczny :)
Anonimowy pisze…
Cholernie interesujący zestaw , co najmniej trzy z pięciu szalenie mnie intrygują :)
pozdrawiam !
Anonimowy pisze…
w tygodniu świątecznym będę czytać Twoje recenzje , mam ogromne zaległości , nie wiem kiedy to wszystko przeczytałaś i jeszcze opisałaś ?
liritio pisze…
"Chicago"! I "Lewą ręką przez prawe ramię" - bardzo jestem ciekawa :)
Innych też jestem ciekawa, bo w ogóle wszystkich książek jestem ciekawa, ale... Ale się zapętliłam. W każdym razie czekam na wrażenia.
A w ogóle Smak Słowa ładnie książki wydaje, tak sądzę. Bo jednak moimi faworytami zawsze było W.A.B. i Znak, jeżeli chodzi o śliczność książek. Ale chyba ponownie się zapętlam. :)
Monika Badowska pisze…
V_S,
mam taka nadzieję:)

Niebieska,
musiałam nadrobić, bo dwa dni byłam w podroży, a jak już dziś w nocy dotarłam na miejsce, to nie wiem, czy zawirowania świąteczne pozwolą mi na "zwykłe" tempo czytania;)

Lirito,
podzielam Twoje zdanie, co do szaty graficznej książek. Treściowo - mam nadzieję - dorównują wyglądowi:)
Anonimowy pisze…
mam z tego zestawu dwie "LEwą ręką".. i "Miłość" - o tej drugiej juz pisałam.. smutna bardzo.
Anonimowy pisze…
"Złoty rydwan", "Bóg zwierząt" i "Miłość" już czytałam. Każda zrobiła na mnie wrażenie, chociaż są tak różne, że wiele można by było na ten temat pisać. Chyba największe wrażenie zrobił na mnie "Bóg zwierząt". Na "Chicago" ostrzę sobie zęby - już dostałam przesyłkę do domu rodzinnego, jednakże dopiero w drugiej połowie maja przyjaciele przywiozą mi ją tutaj :(
Monika Badowska pisze…
Adrianie,
niestety - nie mam pomysłu jak Ci pomóc:(

Mary,
dałam radę przeczytać dwie.

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...