Przejdź do głównej zawartości

Thomas Kanger. Pogranicze.

Wydane przez
Wydawnictwo Czarne

Szwedzki kryminał, które akcja w dużej mierze dzieje się na Bałkanach? Chyba nie mogłam trafić na nic lepszego:)

Elina Wiik, znana z książki "Mężczyzna, który przychodził w niedzielę", popada w depresję. Zniechęcona do pracy i swego dotychczasowego życia decyduje się wyjechać. Gdy dociera do małego miasteczka położonego we włoskich górach postanawia zostać tam czas jakiś. Podczas spaceru poznaje mężczyznę, który sprawia, że znów chce się jej żyć, który staje się jej życiem. Alex zostaje zamordowany, a Elina na nowo oddala się od świata. Jest jednak coś, co przywraca ją do życia i pozwala jej szukać przyczyny śmierci swojego kochanka.

Alex był Chorwatem i to w poszukiwaniu jego przeszłości kobieta trafia na Bałkany. Próbując dotrzeć do informacji o nim i jego rodzinie musi zmierzyć się z ponura historią krajów bałkańskich, z podziałami narodowościowymi i religijnymi.

Autor miał ciekawy pomysł na połączenie opowieści o policjantce z wiedzą o najnowszej wojnie bałkańskiej. Dobrze go też zrealizował (bo jak wiemy sam pomysł nie wystarcza) - wstawiając Szwedkę pomiędzy Chorwatów i Serbów pokazał  interesujący sposób postrzegania konfliktu na Bałkanach.

Pisanie Thomasa Kangera jest specyficzne i może nie każdemu odpowiada. Mnie "Pogranicze" zapewniło emocje i dobrze spędzony czas.

P.S. Przyjrzyjcie się okładce. Kogo przypomina Wam mężczyzna na samym dole?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...