Elżbieta Zarych. Baśnie o szczęściu, nieszczęściu i o tym, co jest najważniejsze w życiu (loteria).

Wydane przez
Wydawnictwo WAM

Gdy byłam dzieckiem w moim domu pojawiła się książka. „Baśnie włoskie” miały pożółkłe kartki, twarde czarne okładki ozdobione wzorami w kolorze złota, nie miały grzbietu i były dla mnie najwierniejszą towarzyszką dzieciństwa.

Podobna estymą darzę baśnie zgromadzone i opracowane przez Elżbietę Zarych. Mam je już czas jakiś, podczytuję, niemalże głaszczę choć raz dziennie, z zachwytem podziwiam ilustracje i nieustannie pławię się w baśniowej atmosferze wędrując za bohaterami baśni przez cały świat.

Powrót do prostych prawd, do oczywistych przesłań, do dobra i zła wyraźnie rozdzielonego, wynagradzania i karania, miłości i przyjaźni, którym zbędny jest przydomek „szczera”, do natury, jedności człowieka ze światem zwierząt i przyrodą – tym wszystkim kuszą baśnie, do takiego świata zapraszają i choć nie obiecują tylko szczęśliwych rozwiązań, choć nie unikają trudnych tematów, ich urok pochłania, uzależnia, sprawia, że wiadomości telewizyjne stają się niestrawne, a rzeczywistość,  tylko pozornie ograniczona sztywnymi kartami okładki, otwiera przed nami nieskończony czas, nieskończoną przestrzeń i mądrość gromadzoną od wieków.
Pozostaję zauroczona, ba – uzależniona!

P.S. Autorka podzieliła baśnie według kontynentów, z których pochodzą, a każdy z nowych rozdziałów rozpoczyna kilkoma słowami komentarza nt. osadzenia terytorialnego przedstawionych baśni.

P.S. Posłuchajcie rozmów z Elżbietą Zarych: pierwsza, druga.

*   *   *

Zapraszam osoby chętne do otrzymania tomu baśni zebranych przez Elżbietę Zarych do zgłoszeń w komentarzach. Będzie mi miło poczytać o Waszych ulubionych baśniach. Losowanie odbędzie się w Poniedziałek Wielkanocny:)

13 komentarzy:

Pia Gizela pisze...

Po pierwsze muszę wytłumaczyć, że trafiłam wczoraj przypadkiem na tę stronę i zamiast streszczać artykuły do zaliczenia z prawa czytałam o tym co warto przeczytać:)
A baśń ulubiona moja. Nie mam jednej konkretnej ulubionej, właściwie jestem fanką Andersena w ogóle. Ale jeśli mam wybierać to wybieram Bzową babuleńkę, która na samą myśl przywołuje zapachy dzieciństwa i dni spędzane przy herbatce z konfiturą, którą podawała babcia. I bez, który wciąż przywołuje wspomnienia!

Pozdrawiam,
Pia Gizela
www.zwyczajnieniestabilna.blogspot.com

Bazyl pisze...

Dłuuugo myślałem nad tym, jaką baśń mógłbym uznać za swoją ulubioną i przyznam szczerze, że nie wiem. Wstyd, żeby się magia dzieciństwa tak bardzo zagubiła w dorosłym życiu, ale mam nadzieję, że szczęście w losowaniu pozwoli mi znów wrócić do zaczarowanych krain :)

elen.77 pisze...

hmmm, ja chyba z największym sentymentem wspominam Brzydkie Kaczątko i Ołowianego Żołnierzyka. Z radością stwierdzam, ze moja córka też lubi te baśnie - nie tylko opowiastki lalek barbie (brrrr) ale i klasykę: twardą, mroczną i z trudnym czasami do przyjęcia morałem.
Zapisuję się na listę chętnych :)

Anonimowy pisze...

Moja ulubiona baśń, to bez wątpienia Królowa Śniegu. Lubię, ją bo teraz w dorosłym życiu przypomina mi, że można kochać mimo wszystko. A jak byłam mała, to zwyczajnie lubiłam się bać:)

Pozdrawiam, kasia.mi.

Unknown pisze...

A ja lubię "Paluszka" od Braci Grimm. Miał ci chłopak przygody:) Mały a sprytny:) I z książka chętnie bym usiadła, oj chętnie!

Zula pisze...

Ja się wychowałam na baśniach Andersena, moje dzieci też, z chęcią bym poczytała też inne

Agata – sierysuje.pl pisze...

Przeczytałam w życiu wiele baśni i bajek, czytam je nadal, jako mama dwóch maluchów. Nie było, nie ma i zapewne nie będzie piękniejszych niż baśnie Andersena:) Kocham i te smutne, i te pogodniejsze,a najukochańsza to "Calineczka".
Pozdrawiam

Gosia Bojarun pisze...

Ja natomiast uwielbiam "Kota w butach". Tyle że nie tego papierowego, a nagranego przy udziale fenomenalnych aktorów przez wydawnictwo "Muza". Jak byłam mała, to recytowałam go calusieńkiego od początku do końca. Teraz moja córcia recytuje....
A Baśnie chętnie przygarnę...
Pozdrawiam

sheila pisze...

Baśnie Andersena i Braci Grimm - moje cudowne dzieciństwo! Andersena kochałam za poetyckość, Grimm za pewien mrok. Zamiłowanie do mrocznych historii zostało mi do dnia dzisiejszego :)
Pozdrawiam świątecznie!

Unknown pisze...

Och, zgłaszam się do tak cudnej loterii! A jeśli mam wybierać, to po szczerze mówiąc długim namyśle głosuję na Nowe szaty cesarza, które nadal tak samo śmieszą, jak za dziecka:)

Unknown pisze...

Calineczka! Ja lubię najbardziej ze wszystkich, które znam. Chociaż wiem, że jest jeszcze wiele pięknych baśni, których nie znam.

Unknown pisze...

Widzę tutaj całą gamę różnych baśni. Ale sama wybieram Kopciuszka:)
I do udziału w loterii się zgłaszam, chociaż nigdy nie miałam szczęścia nic wygrać, ale trzeba próbować, trzeba:D

Pozdrawiam i życzę wiele radości i zadumy na te święta!
N.

Maniaczytania pisze...

Mam nadzieję, że jeszcze zdążę wziąć udział w losowaniu, a jeśli nie, to chociaż podam swoje ulubione baśnie :)
Jak większość lubię smutne baśnie Andersena, ale najbardziej w dzieciństwie lubiłam baśnie z tomiku "Firoseta i czary" Natalii Gałczyńskiej.

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger