Przejdź do głównej zawartości

Salon Ciekawej Książki

Łódź powitała mnie deszczem. Miłym zaskoczeniem był punkt informacji turystycznej na stacji kolejowej - zostałam wyposażona w plan Łodzi, wyjaśniono mi jakim tramwajem mam dojechać do centrum, w którą stronę pójść później i gdzie oraz jaki kupić bilet na komunikację miejską.

Przez strugi deszczu (kto by myślał o parasolu) i walcząc z silnym wiatrem dotarłam na przystanek, przejechałam bodajże dziesięć kolejnych, wysiadłam nieco za Piotrkowską i udałam się na spacer;-) Łatwo nie było, bo ulica która wydawała mi się właściwą zagrodzona była szlabanem i informacją, że to teren prywatny politechniki. Dotarłam jednak i oto moim oczom ukazał się widok:
Zmarznięta ochoczo wkroczyłam do hali targowej. Po lewej stronie rozstawiały się stoiska z "tanią książką" (wypatrzyłam lubianą przeze mnie świnkę Olivię). W biurze informacji otrzymałam listę wystawców i plan wystawy, a w kasie, oprócz biletu, książkę.
(Jeśli nie mieliście okazji czytać jeszcze "Jednego dnia z panem Julesem" to serdecznie zachęcam.) Później już zaczęło się odwiedzania stoiska za stoiskiem i wyszukiwanie co atrakcyjniejszych książek:-)
 Stoisko Akademii Sztuk Pięknych
 Jak widać (szczególnie po powiększeniu) wydawnictwa dziecięce.
 Antykwariaty, czy może raczej - bukiniści.
Ktoś jeszcze odwiedził Salon Ciekawej Książki? Co dobrego znaleźliście tam dla siebie? 

Miło było odwiedzić Łódź; ostatnio byłam tam jakieś dziesięć lat temu.

Komentarze

Pieguska pisze…
Bardzo fajnie, że można dowiedzieć się o takich miejscach. W większych miastach można trafić częściej na takie wydarzenia..
Pozdrawiam
Dorota Drabik pisze…
Akurat na ten weekend musiałam wyjechać z Łodzi :( Ech. Mam nadzieję, że w przyszłym roku też zorganizują Salon :)
Klaudyna Maciąg pisze…
Czytałam u jednej z blogerek, że straszliwie mało ludzi było, wydawnictw też jak na lekarstwo...

Miałam nadzieję, że udam się do Łodzi w ten weekend (w końcu daleko nie mam), ale zdrowie wciąż mi nie pozwala :( Oby takie imprezy organizowano jak najczęściej!

Pochwal się co kupiłaś!
Monika Badowska pisze…
Piegusko,
:-)

Schizma,
bywa...

Futbolowa,
nic:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k