Przejdź do głównej zawartości

Duszka

Kiedy 8 marca braliśmy do domu ze schroniska Duszkę wiedzieliśmy, że czeka nas sporo pracy przy tym agresywnym kocie. Pierwsze chwile, czyli Duszka mieszkająca za szafkami kuchennymi, czy pralką, utwierdzały nas w tym przekonaniu. Powoli jednak udawało się nam kotkę oswajać i jedyne czym mogliśmy się martwić to jej wciąż nienajlepszy wygląd. Latem okazało się, że Duszka ma cukrzycę i dla niej, no i dla nas, zaczęła się ostra jazda z glukometrem, restrykcyjną dietą i podawaną dwa razy dziennie insuliną. Wsparcie doktora i fachowej literatury dawało nam nadzieję, że unormujemy chorobę kotki, że będzie dobrze.

Dziś, po dobrze dobranej dawce insuliny, dobrej diecie, badamy poziom cukru we krwi nie tak często jak wcześniej. Jakieś trzy tygodnie temu zauważyliśmy, że Duszka zaczęła się zaokrąglać. Wcześniej, mimo, że łapczywie traktowała jedzenie, wciąż była chuda. Teraz zaczyna być widać brzuch. Poza tym, sierść - dotąd dość szorstka i mało przyjemna w dotyku, stała się gładsza, a kot wygląda lepiej. Cieszy nas to niezmiernie.

Bardzo rzadko zdarza się nam zostawiać coś do jedzenia na kuchennych blatach, bo wiemy, że Duszka - cokolwiek by to było - będzie się częstowała. Gdy jednak uda się jej coś zwędzić, natychmiast wszystko się wydaje, ponieważ Duszka wynosi ów ukradziony smakołyk z kuchni i zawodzi jękliwie, że nie wie jak sobie poradzić z jego jedzeniem, bo jest np. za duży.

Gdy pierwszy raz usłyszałam płaczącą w charakterystyczny sposób Duszkę byłam pewna, że coś się jej stało. Obydwoje pobiegliśmy przerażeni do niej, by odkryć, iż upolowała jakiegoś chrabąszcza i zupełnie nie wie, co z nim zrobić. Zdarzyło się jej także płakać nad zbyt, jej zdaniem, obszernym kawałkiem kurczaka, a wczoraj udało jej się ukraść małą drożdżową kuleczkę, którą wrzucamy do zupy makowej. Duszka żaliła się bardzo, że nie było mniejszych.

Usłyszeliśmy kiedyś, że kot na insulinie żyje rok, góra dwa lata. I wciąż mamy nadzieję, że naszej Duszki to nie dotyczy, że będzie z nami o wiele dłużej.

Komentarze

abigail pisze…
No pewnie :). Będzie już zawsze. Cokolwiek to znaczy :)...

Fajnie się czyta o wygranych walkach :)... Pozdrawiam ciepło :).
Magdalena pisze…
Duszka jest śliczna,trzymamy za nią kciuki,ściskamy.
Leonek pisze…
Jest przesłodka :)
Jesteśmy z Wami :)
amyszka pisze…
Oby jak najdłużej cieszyła się życiem ,a Wy nią :)
Anonimowy pisze…
Duszka jesteś śliczna cwana i przebiegła, "europejczyk" trzyma zwinięte łapki z całą rodziną a Pani bardzo dziękuje za drapanie za uszkami, pozdrawiamy i życzymy dużo nadziei
kociokwik pisze…
Abigail,
cokolwiek:-)

Magdalena,
dziękujemy:-)

Leonek,
dziękujemy:-)

Amyszko,
mamy na to nadzieję:-)

Dziękujemy i ślemy pozdrowienia:-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k