Przejdź do głównej zawartości

Zapach czekolady. Opowiadania i wiersze dla dzieci.


Wydane przez
Wydawnictwo Drzewko Szczęścia

W zbiorze "Zapach czekolady" zamieszczono ponad trzydzieści tekstów napisanych przez znanych i cenionych pisarzy. Tematyka opowiadań jest najróżniejsza, podobnie jak tematyka wierszy przeplatających prozę. Mamy tu zatem historie z przedszkola: o zakochiwaniu się, o Eryku, o królewnie; szkolne, ale najwięcej jest tych, które dzieją się w domu, wśród podwórkowych przyjaciół lub z rodziną. Elementem je łączącym jest humor, serdeczność i mądrość.

Niektóre z zamieszczonych tekstów wzbudziły mój zachwyt. Na przykład w opowiadaniu Muszka i flamastry Doroty Suwalskiej przeczytać możemy:

Kiedy już wyglądałem odpowiednio, mama powiedziała, że wreszcie może zająć się sobą i poszła się szykować. Szykowanie polega na tym, że tata stoi pod drzwiami łazienki i mówi mamie, ze już jest strasznie późno, a mama jest okropnie zdenerwowana i nic nie mówi, tylko się maluje. [s.13]

Wiersz Marka Bartkowicza Mietek i telewizja przestrzega z udany sposób przed nadmiernym przywiązaniem do odbiornika telewizyjnego, pilota i informacjami płynącymi z telewizji.

Anna Onichimowska w opowiadaniu Warkoczyk pokazała jak w ładny sposób mogą się różnić ludzie i jak owe różnice warto przekuwać na rzeczy pozytywne zamiast ulegać pokusie, by inne traktować jak gorsze.

Bardzo podoba mi się wiersz Lwy, autorstwa Hanny Januszewskiej. Zaczyna się tak:

Gdy jestem taki jak dziś - zły
że pięści aż zaciskam
to chciałbym, wiecie, spotkać lwy,
lwy o drapieżnych pyskach. [s. 24]

Jeśli lubujecie się w twórczości Danuty Wawiłow, Natalii Usenko, Doroty Gellner, Grzegorza Kasdepke i wielu innych, równie utalentowanych, pisarzy sięgnijcie po "Zapach czekolady". Pijąc przy tym, rzecz oczywista, gorącą czekoladę:-)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...