Przejdź do głównej zawartości

Zakocenie a upływ czasu















Życie zakocone kwitnie, radośnie gna do przodu nie bacząc na żadne drobiazgi w postaci upływającego czasu, zarwanych nocy, czy stert prania.

Skąd zarwane noce? Małe kociątko jest chyba wystarczająco zrozumiałym powodem. A co do prania? Nusia nie zawsze trafia do kuwety. A nawet jak tam trafi to i tak czasami woli zostawić sobie nieco sikania na później i to później zrealizować już poza kuwetą.

Sisi i Gusia przypominają widzów w teatrze. Maleństwo biega po domu, dzielnie walczy z dywanem czy stołową nogą, a one spoglądają z wysokości, przekrzywiając łepetynki i przyglądając się temu małemu czemuś co niby wygląda jak kot, ale kto to widział, żeby kot był taki mały. Sisi, gdy Nusia, wykaże nią zainteresowanie odsuwa się na bezpieczną odległość, Gusia – w podobnej sytuacji – wydaje z siebie warkot i nie rusza się z miejsca.

Jako, że dręczona jestem wyrzutami sumienia względem Sisi i Gusi rozpieszczam je smakołykami. Zamiast puszki dostały kurczaka i rybę. Chyba mi wybaczyły pojawienie się Nusi w domu.

Kociaste oczywiście mnóstwo czasu przesypiają. Wczoraj tak jak widać na zdjęciach, a dziś – Sisi na segmencie, Gusia na szafkach kuchennych, a Nusia w szafce w pokoju.

Śmiesznie wyglądają w momencie karmienia, a raczej chwile przed. Sisi siedzi przy misce (np. podczas dzielenia ryby) i patrzy hipnotyzującym wzrokiem, Gusia wspina się po nodze (i zawsze wtedy uświadamiamy sobie, że najwyższa pora obciąć jej pazurki), a Nusia zaraz po obudzeniu próbuje wygryźć dziurę w koszyku i domaga się cmoktaniem jedzenia. Natychmiast, już, bo inaczej umrze z głodu. A później, po jedzeniu, starsze Kociaste się myją, a dziecko kocie po nieudolnie podjętych próbach kładzie się na pleckach i nadstawia brzuch do głaskania.

Wczoraj popołudniu w jednej z dzielnic miasta odbyła się impreza na przywitanie lata, w której uczestniczyły wolontariuszki od Niekochanych. Były kociaki, ulotki, puszki. Trzy kociątka trafiły do domu, jedni państwo pojechali do schroniska po Zefirka i ogólnie było bardzo sympatycznie. Nusia dostała słoiczek Gerbera z kurczaczka. Zajada jak szalona, całą sobą.

Komentarze

hersylia810 pisze…
Już się zastanawiałam czy wszystko u Was w porządku, serdeczności, szczególnie dla maleństwa :-)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k