Przejdź do głównej zawartości

Ornela Vorpsi. Ręka, której nie kąsasz.


Wydane przez

Wydawnictwo Czarne

Każdy z nas nosi w sobie swoją ojczyznę. Szczególnie mocno jej obecność odczuwają chyba ci, którzy żyją poza własnym krajem. Ornela Vorpsi nosi w sobie Albanię (podobnie jak Dubravka Ugresić - Jugosławię, czyli kraj, który już nie istnieje). Jej ból Albanii nasila się, gdy pisarka jest blisko swego kraju, bo bliskość ta wyraża się podobnymi zapachami, ludźmi, którzy żyją i myślą podobnie i smakiem jedzenia.

Podróż z Europy Zachodniej do przyjaciela mieszkającego w Sarajewie staje się niezamierzenie podróżą sentymentalną, podróżą pełną wspomnień i próbą odnalezienia siebie – Albanki z Włoch, Francji, a nie z kraju owładniętego obsesją wyjazdu z rodzinnych stron.

Bardzo podobały mi się rozważania Vorpsi na temat idei podróżowania i tego, co z psychiką człowieka robi czas, w którym zmieniamy miejsce pobytu, czas przemieszczania się.

Bałkańskość uwodzi swoją urodą, smakiem, zapachem. Gdy podejmie się próbę uwolnienia z jej uroku, inni – wciąż zauroczeni – przeszkadzają wierząc, że dobrze jest być oddanym duszą Bałkanom. Czyż nie tak samo jest z polactwem?

Komentarze

Anonimowy pisze…
rany Ty naprawde czytasz w ekspresowym tempie. I skad Ty te wszystkie ksiazki bierzesz? rany.. :)

ksiazka warta uwagi.
Monika Badowska pisze…
Mary,
a ja ostatnio mam wrażenie, że zwolniłam tempo;), bo przez kilka dni nic nie napisałam:)
Anonimowy pisze…
matko i córko ;')))))
Monika Badowska pisze…
Mary,
cóz pora się przyznać - ja uzależniona jestem i to chyba najsilniejsze stadium;)))))
Anonimowy pisze…
W ramaach leczenia Twego uzależnienia ;-)polecam
"jak żołnież Gramofon reperował"

Autor ma w sercu Bośnię.
Głęboko i pięknie napisane.
Monika Badowska pisze…
Rafkoo,
czytałam:) Jak dobrze poszukasz - znajdziesz recenzję:)
Pozdrawiam:)
Anonimowy pisze…
ugh..
Dopiero niedawno jestem "zaglądaczem" do(?)twego bloga.
(słowo "czytelnik" mam zarezerwowane ;-) )

I nie przeglądałem go zbyt dogłębnie, ale najwyraźniej będe musiał. Bo warto.

A co byś powiedziął na 25-cio letni wyrok z dostępem do nowości? ;-)

P.S. Chochlik zjadł (btw. szybko się bestie przekwalifikowały i już w blogach żerują ;->)jedno "m" w
zdaniu "...Jego dziadek pożegnał się w niej z życie..." w recenzji "gramofonu"
Monika Badowska pisze…
Rafkoo,
zapraszam zatem do zaglądania:) "m" w recenzji gramofonu dodałam, dzięki za zwrócenie uwagi:)

Gdyby ów wyrok oprócz dostępu do nowości zagwarantowałby mi jeszcze obecność Męża i Kotów - wchodzę w to;)
Anonimowy pisze…
Dzięki, Ci o "prowincjuszko" ;) za zaproszenie.

Blog juz dodany do czytnika RSS, więc już nic co napiszesz mi nie umknie.

Z przykrością donoszę, że nasz system penitencjarny nie przewiduje przyznawania celi rodzinnych ;-), a już tym bardziej niz zezwala na przetrzymywanie w nich niewinnych kićuśi
Monika Badowska pisze…
Rafkoo,
jak wygram w totolotka to zakupię dom w głuszy leśnej i tam będę cieszyć się życiem rodzinnym i czytać:)))))

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj