Przejdź do głównej zawartości

Guziolek kontra witaminki

Gusia wskoczyła na stolik w kuchni. Ze stolika na lodówkę miała tylko jeden większy sus, więc po chwili go wykonała. Gdy już zasiadła wygodnie na lodówce dojrzała dziwne coś zwisające z sufitu (wcześniej nie wisiało). Próbowała sięgnąć, stanęła nawet słupka, ale było za daleko i kolejne próby groziły upadkiem. A Gusia stateczna jest i nie naraża się na niepotrzebne ryzyko.

Nagle uderzył ją w nos jakiś interesujący zapach. Odwróciła się w jego stronę, pociągnęła nosem i poczuła, że tuż obok niej, w jakims paskudnym foliowym, leżą ukochane witaminki. Sięgnęła łapką, przysunęła bliżej woreczek, po czym złapała go w zęby i stojąc na krawędzi lodówki wysunęła łepetynkę z woreczkiem odwróconym do góry nogami (wiem, woreczki nie mają nóg - to skrót myślowy) poza lodówkę i wysypała witaminki. (Na szczęście) były tylko trzy. Odłożyła woreczek, zeskoczyła na stół, a z niego na podłogę i już miała zabierać się do podjadania... Niestety, przyszedł Z., pozbierał witaminki, schował je do lodówki i cała zmyślność Gusi poszła na marne.

Komentarze

mosame pisze…
Biedna Gusia :( Niedobry Pańcio.

Co zwisało z sufitu, że tak zaintrygowało Gusię?
kociokwik pisze…
Mosame,
papierowy klosz na żarówce;)))
millena4 pisze…
Nadmiar witaminek szkodzi,
działanie uboczne - wielki apetyt :)i pobudka bladym świtem .
hersylia810 pisze…
Jedna witaminka mogłaby się koteczce dostać za skomplikowaną akcję; ci mężczyźni to są tacy niedomyślni... ;-)
kociokwik pisze…
Hersylio,
jakby Gusia dostała nadprogramową witaminkę reszta by się obraziła;)))

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj