Przejdź do głównej zawartości

E.T.A. Hoffmann. Dziadek do Orzechów i Mysi Król


Wydane przez
Instytut Baśni

Kajam się i przyznaję – „Dziadek do Orzechów” kojarzył mi się z Andersenem. Cieszę się, że dzięki Instytutowi Baśni mogłam skorygować ów osąd;)

„Dziadek do Orzechów i Mysi Król” jest baśnią, której towarzystwo umili, wypełni wciąż przecież jeszcze zimowe wieczory. Opowieść o człowieku zaklętym w urządzenie do łuskania orzechów, o miłości zdolnej przełamać klątwę, o świecie, w którym zło zostaje ukarane, a dobro odnosi zwycięstwo, była dla mnie powrotem do lat dziecięcych.

Przyjemne wrażenie potęgowało wręcz kolekcjonerskie wydane baśni; zamieszczono w niej drzeworyty z XIX wieku, oprawiono w twardą oprawę i, co bardzo lubię, zadbano o wygodę czytelnika umieszczając w książce zakładkę wszytą w obwolutę.

Książka, mimo przepięknego wydanie, nie należy do takich, które z powodu swej urody po tym jak trafią na dziecięcą półkę, rzadko są z niej zdejmowane. „Dziadek do Orzechów…” to lektura do której można wielokrotnie wracać, lektura, której magiczna atmosfera bożonarodzeniowa przyciągnie czytelników niemalże w każdym wieku.

Polecam:)

Komentarze

kultur-alnie pisze…
To musi być piękna baśń, tak ładnie o niej napisałaś.
Monika Badowska pisze…
Kultur-alnie,
piękna:) Wejdź na stronę Instytutu wśród linków po prawej):)
m pisze…
Polecam więc wydanie z 1978 roku, Nasza Księgarnia, z ilustracjami Szancera. REWELACYJNE ilustracje!
Monika Badowska pisze…
M,
jeśli uda mi się ją gdzieś zdybać - z przyjemnością obejrzę:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k