Przejdź do głównej zawartości

Rosa Alberoni. Wygnać Chrystusa!


Wydane przez
Rosikon Press

W kontekście tytułu książki „Wygnać Chrystusa!”, kluczowym rozdziałem jest rozdział ostatni, „Pojedynek”. W rozdziale tym autorka stwierdza dobitnie, że świat jest świadkiem pojedynku toczonego w ramach cywilizacji chrześcijańskiej, pojedynku, którego stawką jest wyrzucenie lub zachowanie Boga w ludzkich sercach.

Alberoni podkreśla, że nawet wielu chrześcijan nie zdaje sobie sprawy z tego, że toczy się dramatyczna walka o zachowanie zasad stanowiących cywilizację chrześcijańską. Autorka widzi wielkie niebezpieczeństwo w tym, że chrześcijanie, nie zdając sobie sprawy z istniejącego stanu rzeczy, lękliwie dążą do kompromisu z tymi, którzy mają chrześcijan za „śmieci historii”.
Książka przybliża czytelnikowi myślicieli, których idee miały istotny wpływa na proces, z którego efektami mamy dzisiaj do czynienia. Alberoni prezentuje dużą erudycję i imponuje stylem, bardzo charakterystycznym. To ostatnie widać chociażby we fragmencie, który następuje po omówieniu idei Rousseau:

Rousseau opowiadał to arystokracji i najbardziej światłym intelektualistom Europy. Każdy, kto posiadał minimum wiedzy, mógł mu zaprzeczyć, ośmieszyć go. Nikt tego nie zrobił. Wręcz przeciwnie, wzięli go na serio.

Przedstawiając myśl Hegla autorka stwierdza, że ten mąż chciał za pomocą filozofii rozwiązać „zagadkę Opatrzności”, co Alberoni nazywa kardynalnym błędem.

Pisząc o Marksie autorka podkreśla, że nie jest on uczniem Hegla, jak utrzymuje wielu, a jeśli już, to jest uczniem wyrodnym, który zaprzeczając istnieniu Ducha konstruuje swój wielki świecki mit, swoją ideologię zła.

Alberoni jest bardzo radykalna w swoich sądach, ale wynika to z jej uczciwości intelektualnej i świadomości, o jak wielkiej wagi rzecz idzie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...