Nie całkiem na temat…

Od długiego czasu męczy mnie i denerwuje. Złoszczę się, brak mi zrozumienia zaistniałej sytuacji i czuję się zlekceważona. O co chodzi?

Chodzi o zwyczaj nieodpisywania na e-maile.

Zainteresowana felinoterapią napisałam do Fundacji „Mruczący Terapeuta”. I cisza.

Jakaś fundacja gromadziła historie kobiet, które musiały opuścić swój dom w wyniku działań wojennych. Nie mogłam opowiedzieć takiej historii, ale byłam chętna, by owych opowieści słuchać. Napisałam do nich. Nawet dwa razy. I nic.

O e-mailach wysyłanych w sprawie pracy na wakacje lub pracy dodatkowej nawet nie wspomnę. I tak wiadomo, że nikt nie odpisze. (Raz ktoś mi odpisał - szukał do pracy w antykwariacie książkowym na lipiec, a gdy się odezwałam pisząc, że jestem zainteresowana chciał pełnego CV i zdjęcia, a spotkania nie.)

Robi się taka sytuacja, w której każdy e-mail, na jakiego mi odpowiedziano cieszy. Nawet jeśli ktoś pisze , że nie jest zainteresowany moją ofertą. Oznacza to, że poświęcił chwilę, by się z ową ofertą zapoznać, podjąć decyzję i odpisać. Dziękuję tym, którzy zdecydowali się kiedykolwiek odpisać na mojego e-maila.

A czy Was też to denerwuje?

3 komentarze:

Brahdelt pisze...

Czasami się zastanawiam, po co w ogóle niektóre firmy podają na swojej stronie adres mailowy, skoro wcale nie odpisują na listy...

Anonimowy pisze...

mnie brak odpowiedzi dołuje, bo ktoś lekceważy moją osobę.. chociaż dość rzadko z tym się spotykam, to jednak czasem tak.
pozdrawiam ciepło :)

p.s. trafiłam ;) [bibla]

Monika Badowska pisze...

Biblo,
cieszę się, że trafiłaś:)
Zapraszam częściej:)))

Copyright © Prowincjonalna nauczycielka , Blogger