![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3qFBUU4mkrTMDEusa5fDX7KuLm_7MKMqSjByadLa-PE4WU4oLwKZvkBWl7b6yuF7Jv3porglexMsVaazsdVFt9p3t1shBzg1yzZGrLAaK5FZfUO2z3uSaU9Xs_iZDKxNHrXrTPO8NZRvr/s320/mycie.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAr_bMSfFgftxbu1EsgDcoM_T0z_sdJRseEgPZDvS107R9jDRLi8Ff33eUhbR4a0r72mOXZ94scnJWmoUasO7lViSgEgJWLX6EsuwUpEi3QPCalPHMYX80auvZ_Msykw4xEyLId8HeABDk/s320/gdzie_ta_pilka.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh8UNVNOQJi0yimv5I-xHpBBi2e-4MSLBJy2qM7HfOn48uF7T5tCEBoYQtXIOgjPtJ4lUziXfoxwzs-4aYFr6xH1wAD4Uo-xoo-GQd0q4XGbPVj1hyGHaU77V1hAL10UJCHfgiasTaIsfUt/s320/zwiniety_dywan.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEid8VWaGtW9IaBwZv3ZFSEdn0z3HeRR20iUjM1rYTZpFbZmmhq6RQyDlRvG0a49A5mm6zozZc__PLuQw5_GcZxgn2vDAkKimw3HKxGM9rSDaP6iS4NeIRW3xUyaAV0UM_N5js-057rAznc5/s320/Schowek10.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2cUiNhHXxs-XUzXVn4rZUPXlbCrn7uEEbxtoaWw-9lFIE0OBJ-WcTxZKtzorYjr6YLEclD1wmC4MZkDuJRq3WxeWfPSeZaroNnbNbd8YzKHlSMQcGP4ZLTzKVDc3QMK_jidIHr7m_-5AL/s320/na_monitorze.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6glWknZGv4VqjowyV4RxKGJPBrRMslZHPxh7z4_6HoAbY6jYJDtCY690S1QubgEirZhpkwngK2bXGMeIPChvEvmVocGieyiu23QhPGlRle3RpYe-rNLS2sws1h6p4MYcR8iEFW59HXeDX/s320/w_poscieli.jpg)
Dzień zaczyna się dość wcześnie. Jakoś o 7:11 albo o 7:32. Sisi przychodzi, opiera łapencje tuż obok mojej twarzy i wyciąga się ostrząc pazurki. Gdy to nie zadziała, przychodzi mnie polizać, a potem zaczyna gruchać w takiej ode mnie odległości, która nie pozwala na jej złapanie. Ostatecznym środkiem mającym sprawić moje natychmiastowe podniesienie się z łóżka jest próba wydrapania dziury w szybie okiennej. Ten dźwięk podrzuca mnie z pościeli.
Idę do kuchni z plączącym się między nogami kotkiem, nakładam jedzenie do miski, a Sisulek wdzięczy się do mnie pokazując brzuszek. Dba o moje poczucie estetyki, chociaż ja minutę, dwie po obudzeniu nieczuła jestem na wszelkie doznania;)
Gdy zwierzątek się już naje, a ja zdążę dokonać porannych ablucji i zaparzyć sobie kawę zaczyna się koci dynamizm. Kocilka jest przygotowana do skoku, wdzięcznie faluje ogonem w oczekiwaniu na mój ruch. Zabawa albo przybiera postać znanej już gonitwy pod hasłem „dawać tego kota” albo wymaga narzędzia, dokładniej mówiąc piłeczki, za którą Sisi biega z wielkim zadowoleniem. Zwija wówczas chodnik z przedpokoju, chowa się za drzwiami od łazienki lub w samej łazience, zaczaja się na mnie i dzielnie uczestniczy w zabawie.
Gdy się już zmęczy, następuje szybkie mycie i kot zasypia. Wtedy dopijam nieco wychłodzoną kawę i buszuję po internecie.
W ciągu dnia Sisuleńka nie daje nam o sobie zapomnieć. Co chwila podchodzi do nas, wskakuje na kolana, robi przyjemny pyszczek... I człowiek odkłada na bok książkę, klawiaturę, papier i pióro a zaczyna zajmować się głaskaniem kota. Kot burczy, przerwać głaskanie jest niedobrze a nagle Kocilka bystrzeje rozgląda się wokoło i z wdziękiem atakującego tygrysa porzuca kolana jednego człowieka, by wdrapać się na kolana drugiego człowieka. Który, oczywiście, odkłada na bok książkę, klawiaturę, papier i pióro a zaczyna zajmować się głaskaniem kota. Czasami Sisul układa się tuż obok ludzkiej istoty i pozwala sobie na sen.
Wieczory Sisi spędza tam, gdzie ciepło. Najwyraźniej doszła do wniosku, że podłoga z ciepłymi rurami nie jest dla niej odpowiednia i śpi pod lampką (jak w solarium) lub na monitorze.
Gdy już się kot dobrze wygrzeje, następuje powtórka porannego dynamizmu. Potem szybka toaleta wieczorna i dumne wejście na mnie leżącą pod kołdrą. Zagrzebuje się na tej kołdrze, tuż obok mnie i tak śpimy razem przez pół nocy.
niedziela, 07 października 2007
Komentarze:
Gość: , chello087207005080.chello.pl
2007/10/07 17:43:50
Coż za koincydencje, dlaczego ja tego bloga nie poznalam przed napisaniem mojej powiesci "Paulina w orbicie kotów"? POzdrawiam, Marta Fox
Gość: , hex162.internetdsl.tpnet.pl
2007/10/07 19:31:58
Też bym chciała takiej codzienności a napewno chcę z kimś spac a najlepoiej gdyby to był kot,wiem że muszę mieć własnego bo o sisulu mogę tylko pomarzyć ech....:)
aga_ata
2007/10/07 19:52:10
wygodnie jej na tym monitorze:P
mbmm
2007/10/10 16:40:06
Pani Marto, kiedy juz przeczytałam recenzję Pani książki w pełni rozumiem Pani wpis:)
Gość, no to trzeba wziąć kotka do domu i przekonać Ciri, że to jej największa miłość, ten kotek:)
Aga_ato, chyba wygodnie. A i ciepło przy tym:)
Komentarze