Przejdź do głównej zawartości

Codzienność





Usłyszłam przez sen wskakującą na segment Sisi. Potem drapanie w szafkę. Okazało się, że Sisuleńka siedząc na segmencie ma ochotę otworzyć jedną z górnych szafek i do niej wejść. Wstałam ściągnąć Koteczkę, co Koteczka powitała z entuzjazmem. W końcu o to chodziło - żebym wstała.

Gusia podeszła do wersalki, wspięła się na palce, poobserwowała śpiącego Z. i doszła do wniosku, że skoro leży na plecach, to chyba czeka na nią. Wskoczyła na Z. klatkę piersiową, zadarła ogon i zrobiła łuk brwiowy na plecach czekając na głaskanie, a skoro ono nie nastąpiło, zeszła z Z. i ułożyła się obok. Czas jakiś później, gdy opowiadałam o tej próbie wymuszenia czułości, wskoczyła mi na kolana i nadstawiła łepetynkę.

Wykorzystałam to, że Sisi kręci się tuż obok mnie, przyniosłam szczotkę i zaczęłam ją czesać. Podawała się średnio ochoczo, ale wyczesałam ją ładnie. Potem usadziłam sobie na kolanach burczącą z oburzenia Gusię, gotowa na jej wyraźny sprzeciw, gdy tylko poczuje dotknięcie szczotki. Sprzeciwu nie było. Gusia umościła się wygodniej i leżała wdzięcznie poddając się zabiegom higienicznym. Nieco mniej podobało jej się czyszczenie uszu i zaraz uciekła.
Sisi w pewnym momencie dnia zakomunikowała nam, że dość już tego zajmowania się czymś innym niż własny kot. Wskoczyła na stół pracowy, ułożyła się na nim wdzięcznie i oczekiwała czułości.

Późnym popołudniem Z. zaczął gotować rybę koteczkom. Obydwie przesiedziały w kuchni cały proces gotowania. A gdy już ryba się ugotowała i odpowiednio wystygła, z kuchni dobiegało gromkie ciamkanie.

Mamy mały problem związany z jedzeniem. Kocim jedzeniem rzecz jasna. Gusia domaga się kolejnej porcji natychmiast, gdy opustoszeją miski. Tak zaraz ich nie napełniamy, ale jednak jakoś tam dbamy, żeby miała co jeść. Sisi z racji obfitości kształtów nie powinna jeść zbyt dużo. I szukamy złotego środka - żeby Gusia nie chodziła głodna i żeby Sisi nie jadła ponad miarę.
Wczoraj dużo czasu spędziłam z Kotelkami na korytarzu. Sąsiedzi wystawili tapczan, który budził, zrozumiałe rzecz jasna, zainteresowanie koteczek. Poganiały się też nieco, pobiegały za piłką, a Gusia szkoliła się w sztuce bycia Bardzo Towarzyskim Kotem. Sisi biega zdecydowanie i umiejętnie (jeśli można tak powiedzieć), Gusia natomiast wygląda jak źrebiątko, które jeszcze nie do końca wie, która noga kiedy powinna iść do przodu i co chwila ma ochotę podskoczyć z radości, że może sobie biegać:)
Teraz obydwie śpią na wyścielonym parapecie. Plecami w stronę świata, pupami w swoją stronę, ale już razem na kocu.

wtorek, 11 marca 2008

Komentarze:

olianka
2008/03/11 10:56:07
Uwielbiam takie wpisy jak ten :)
mbmm
2008/03/11 11:00:20
Olianko,
miło mi to czytać. Zawsze pisząc takiego longa o zwyczajnym zyciu z kotami mam obawy, że przynudzam...
henio75
2008/03/11 13:14:25
Pisz, pisz. To że nie komentuję nie znaczy że nie czytam. Kociarzem się zostaje na długo i poczytać miło. O kotach jest ciekawsze niż o ludziach. Najgorsze do czytania dla mnie są "święte blogi" o nas samych jacy to jesteśmy... (tu wstaw odpowiednio), i jakie nasze dzieci są... (tu wstaw odpowiednio). A spróbuj takiego skomentować złośliwie :)))
A o kotach zawsze czytam.
mbmm
2008/03/11 14:26:58
Piszę, piszę, bo 1) nie umiem przestać, 2) mam nadzieje, że ktoś zachwyci się życiem z kotem i zaprosi Koteczka do swojego domu:)
Dziękuję za dobre słowo:)
hersylia810
2008/03/11 20:31:40
Przyłączam się do pochwał - cokolwiek piszesz - czyta się bardzo dobrze, a najpiękniejsza jest bijąca z tych zapisków miłość do ko-córek, taka przez duże eM :-)
Sisi na stole pracowym wygląda bardzo uczenie, a obie uszatki na różnych poziomach, ale w tych samych pozach oczekujących są po prostu komiczne.
PS. na poczcie powinny już być przepisy.
mbmm
2008/03/11 21:47:48
Hersylio,
dziękuję za przepisy - odpisałam :)
Dziękuję za miłe słowa:) Ko-córki są prześmieszne i gdy myślę o nas sprzed zakocenia sądzę, że musiało być nam bardzo smutno:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k