Przejdź do głównej zawartości

Dzień dobry, Sisi

Przez opary sennych majaków dociera do mnie dźwięk sprzątanej kuwety. Wchodzę do łazienki, a Kotelka sprząta. Udaje, że mnie nie widzi. Wyciągam rękę – kot odrywa się od szalenie zajmującej czynności, zerka na mnie lekko nieprzytomnym wzrokiem, po czym w jeden chwili przytomnieje, kwiczy i ucieka.
Łapię Sisula i chowam się pod kołdrę. Naprężają się kocie mięśnie i zostaję stratowana uciekającymi łapkami. Gdy ponownie zapadam w sen Sisi gryzie mnie w wystający poza łóżko łokieć. Z braku reakcji na gryzienie zaczyna ów łokieć lizać, by potem przesunąć się ku mojej twarzy i zacząć jej wylizywanie.
Myję zęby. Sisi otwiera sobie drzwi od łazienki, wskakuje na pralkę i próbuje mi zabrać rękę ze szczoteczką. Rozczarowaniem wita wypłukanie szczoteczki i ust.
Zaczynam robić kawę. Sisi znacząco zerka na szafkę, w której schowane są kocie witaminki. Chwilę później Kotelka robi się niebywale energiczna, biega po całym mieszkaniu, gra w piłkę i orzeszka, zawija dywan, a na widok mnie ponownie wchodzącej do kuchni wskakuje na parapet, zadziera łepetynę i czeka. Sisi uwielbia wywąchiwać zapachy dolatujące z podwórka. Zatem całym rytuałem staje się poranne wietrzenie mieszkania. Kocik zasiada na wspomnianym parapecie i gdy otwieram okno zaczyna węszyć. Delikatnie, w powietrzu. Później podsuwa się do szpary okiennej, próbuje stamtąd wyczuć, już dogłębniej, wszelkie napływające wonie. Ślicznie wtedy wygląda, taka zawąchana.

poniedziałek, 14 stycznia 2008

Komentarze:

hersylia810
2008/01/14 11:26:13
Zawąchany kotek ma jakby dłuższy nosek i zmrużone oczka, prawda? Może ja też założę blog o swojej kotce?
johnny777
2008/01/14 11:36:12
Ooo! Następny Kocioblog! Fajnie! Zapraszam na Nasz - niuniacat.blox.pl i zapisuję ten do zakładek! :)
Pozdrawiam!
olianka
2008/01/14 14:16:47
To niebywałe, ile radości może przysporzyć jedna kocia osoba :)
mbmm
2008/01/14 14:57:31
Hersylio,
oj, właśnie tak wygląda zawąchany kotek. Czekam na Twojego kociego bloga albo chociaż zdjęcia koteczki do obejrzenia:)
Johnny, pozdrawiam i witam:)
Olianko, to co z kocimi imionami?:)
olianka
2008/01/14 17:24:39
Moja mama na emeryturze planuje mieć Lucynkę lub Lucka. Moi teściowie in spe maja Bazyla, dochodzącego :) Ja marzę o rudej persicy Teofanii lub o norweskim leśnym Kalasantym :)
mbmm
2008/01/15 07:59:28
Olianko, śliczne imiona:) Tylko jak bedziesz zdrobniale nazywać Teofanię?
Zanim zdecydowaliśmy się na dopełnienie rodziny kotem poczytałam w mądrych książkach, że koty dobrze reagują na imiona krótkie, najlepiej z dwoma powtarzającymi się sylabami; stąd Sisi:)
henio75
2008/01/15 15:51:11
Zawsze wiadomo, kiedy kuweta jest pełna.
ŁUP! - kot wychodzi z kuwety (lekka kuweta, kot grubas zawsze przechyli ostatnią łapą)
...drapdrapdrapdrap - zagrzebujemy choćby wirtualnie.
EEch! - Pan wstaje pomóc w sprzątaniu kuwety...
nougatina
2008/01/15 18:52:31
Czytałyśmy chyba te same książki :) My też z tego powodu wybraliśmy imię Sissi. I rzeczywiście, reaguje błyskawicznie. Podobnie jak na słowa "jogurcik", "kabanos", "kurczak"... ;)
mbmm
2008/01/15 20:03:36
Henio,
Sisi czeka z zapełnieniem kuwety aż oprzytomnieję. Wcześniejsze sprzątanie ma na celu li i jedynie zwleczenie mnie z łóżka;)))
Nougatino,
myślisz, że równie dobrze mogłyśmy nadać naszym kotkom właśnie takie imiona?;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k