Przejdź do głównej zawartości

Hałasy, miska i kurczak







Rano poszłam z Sisi na spacer. Gusia spała na Z. Wyszli sąsiedzi (ci od pieska) i pozytywnie zareagowali na Sisulowe domaganie się pieszczot. Chwilkę rozmawialiśmy, gdy nagle pan sąsiad podniósł wzrok i zapytał:
- A to co za kolega? Gusia zwabiona głosami i dumna z tego, że ona to już teraz jest Bardzo Towarzyskim Kotem porzuciła łóżko i przybiegła zobaczyć co się dzieje ciekawego. Sąsiedzi roześmiali się i poszli.

Wczoraj odbywały się w naszym domu hałaśliwe rzeczy. Ale żeby opowiedzieć po kolei należy wspomnieć, ze koło południa przyszedł Tata. Gusia podtrzymując opinię Kota Bardzo Towarzyskiego wybiegła się witać (oczywiście tylko z daleka), a Sisi uciekła, gdyż Taty nie lubi. [Wspomnienie dygresyjne: przy jednym z pobytów u rodziców zdarzyło się tak, że Tata chciał wziąć Sisi na ręce, ona na niego naprychała, a on postanowił dać jej za to klapsa (wrrr). Zeskoczyła mu z rąk, ale dobrze to zapamiętała i gdy wyjeżdżaliśmy za cztery dni, nasikała mu do wersalki, a teraz go unika.] Tata oprócz tego, że przyszedł sam, to jeszcze przyniósł mnóstwo reklamówek, ale koty wolały do nich nie zaglądać. A potem odsunięto wersalkę, w której ukryła się Sisulka, przyniesiono drabinę i włączono wiertarkę. Tego było za dużo i dla Gusi. Sisi siedziała w łazienkowej misce, a Gusia w przedpokoju na szafce - byle jak najdalej od hałasu. Jak skończyło się wiercenie i gipsowanie to Z. włączył odkurzacz. To, że ja uruchomiłam nieco później robota kuchennego już nie stanowiło kotkom różnicy - zdążyły się przemieścić i Sisi towarzyszyła mi w kuchni z wysokości kuchennej szafki, a Gusia schroniła się w opuszczonej misce w łazience. Swoją drogą to szalenie interesujące, że obydwie, na zmianę śpią w misce, a na tym samym kocu czy poduszce już nie. Prawda?

Potem koty spały, spały i spały, a wieczorem postanowiliśmy dać im kurczaka (bez marchewki i bez ryżu, za to z witaminami). Przez czas gotowania obydwie siedziały w kuchni. Gdy mięsko było już miękkie i Z. je dzielił obydwie siedziały tuż obok - Sisi przypuszczała atak odgórny na szafce, Gusia próbowała pokazać Z., że ona jest bardzo długim kotkiem i umie się wspiąć na górę po jego nodze. Dostały miski, zapadła cisza wzbogacona mlaskaniem. Opustoszyły miski, wytoczyły się z kuchni objedzone jak bąki i zaczęły się myć.

Gdy zasypialiśmy koło północy słyszeliśmy dzwoniącą piłeczkę, czyżby grały?
Sisi spała w nocy na swojej nowej podusi, Gusia, jak przystała na Bardzo Towarzyskiego Kota, z nami. Rano w rozleniwieniu sennym dała mi się pogłaskać po brzuchu, nadstawila łepetynkę i pokazywala wciąż swoje wdzięki. Cichuteńko nawet robiła bombowca.
P.S. Osoby lubiące widok Sisulka - Zezulka zaprasza się do wpisu z 23 października 2006 roku;)

środa, 27 lutego 2008
Komentarze:

olianka
2008/02/27 10:53:35
Idealnie pasują do tej miski!
mbmm
2008/02/27 11:23:21
Olianko,
każda ma swoją miskę na jedzenie. Ta środkowa, z wodą, jest wspólna. Choć i tak pijają wodę z dzbanka do podlewania kwiatów;)
olianka
2008/02/27 11:53:16
Nie, chodziło mi o żółtą miskę / miednicę łazienkową :) Idealnie się w niej mieszczą.
m_barrera
2008/02/27 11:57:04
oj jak mnie sie marzy takie kociszcze spiace w swoich kocich miejscach, jak ta zolta miska :)))
mbmm
2008/02/27 12:08:07
Olianko,
gapa ze mnie;)
m_barrera,
zaproś kotka do rodziny:)
damalek
2008/02/27 12:21:13
To prawda, w tej żółtej misce wyglądają jak kocie siostry, różnią się tylko kolorem futerka :) Nadrobię zaległości od razu: Sisi wygląda przeuroczo z tym zezolkiem :) Wpisu z poprzednim, cudnym wzrokiem poszukam jak już będę w domciu. Ale pończoszka jest równie czarująca. Dobrze, że dają sobie całuski noskami - to dobrze wróży. A co do kurczaczka na kolację, to mają bardzo dobrze u Was, Pańcio ugotuje, wybrudzi się przy dzieleniu - a kotom co nie pozostaje nic innego jak tylko odkurzyć zawartość misek. Wierzę, że mają brzuszki jak bąki :) Nasz plamiasta Kaja wczoraj też dostała kurczaczka, kawał skrzydełka gotowanego, ale jest kiepskim zawodnikiem, pociamała, trochę zjadła, trochę wypluła - Panie, kłuje w zęby, ot co :) Nie to co Wasze Ropuszki :) Pozdrawiam.
mosame
2008/02/27 13:04:04
Reakcja Sisi na Twojego Ojca jest w pełni zrozumiała - w końcu to kot z charakterem i z zasadami :)
Ależ Wam się kot przylepny trafił. Bidulka nadrabia chyba zaległości w tuleniu się do człowieka.
chiara76
2008/02/27 16:10:19
z prawdziwą przyjemnością poczytałam;0)
hersylia810
2008/02/27 19:54:48
Sisi śpi w misce na prawym a Gusia na lewym boku, zauważyliście? Wizyt w archiwum bloga nigdy za wiele ;-)
mbmm
2008/02/27 22:04:44
Hersylio,
muszę poobserwować, bo przyznaję - nie zauważyłam...
Chiaro,
bardzo mi miło:)
Mosame,
co do Sisi - zgadzam się w 100%. Zresztą co do Gusi również;)
Jutko,
dziś koty dostały rybę... I jakoś niespecjalnie ją wyjadły... Rozbestwione Ropuszki;)
ewung
2008/02/27 22:43:15
oglądam, poczytuję i się zachwycam bardzo :-)
mbmm
2008/02/27 23:09:10
ewung,
cieszę się:) Ja też zaglądam do Ciebie:)
zwergdani1
2008/02/27 23:30:17
chociz z kota na smyczy czy ona tak przy nodze?
obie sa urocze panny, takie do tochania:))
mbmm
2008/02/28 07:59:19
zwergdani1,
my spacerujemy po korytarzu. Sisi nie jest nauczona chodzenia po dworze (tylko po plaży szalała), a korytarz mamy fajny - jest odgrodzony od reszty klatki schodowej i windy drzwiami, a oprócz naszego jest na nim jeszcze 5 mieszkań. sisi lubi podchodzić po drzwi sąsiadów nasłychiwać co się u nich dzieje, lubi galopować wzdłuż korytarza i lubi jak gramy tam w piłkę (taką mięciutką bezhałasową).

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj