Przejdź do głównej zawartości

Imiona Kota

Kiedyś jedna z koleżanek zapytała - Jak Twój kot ma na imię? Tyle ich w twoim pisaniu...
Odpowiedz znalazłam w wierszu T.S. Eliota.


To bardzo trudna rzecz imię wynaleźć kotu.
Trudniejsza niż świąteczna zagadka albo gra;
Powiecie, żem jest wariat lecz przysiąc jestem gotów:
Porządny kot nie mniej niż trzy imiona ma
Po pierwsze imię, co w codziennym jest użyciu,
Jak Tom, Alonzo, August, Jonatan albo Sam,
Po prostu Mruczuś albo bardziej po prostu Kiciuś;
Imiona z sensem, które wy znacie i ja znam.
Wśród bardziej wyszukanych rozmaitych kocich imion
Niektóre są dla panów, niektóre są dla dam,
Takie jak Safo, Jowisz, Elektra czy Ancymon;
Lecz wszystkie z sensem, które wy znacie i ja znam.
Lecz mówię wam: kot musi mieć jeszcze drugie imię
(jak nie ma go nie będzie chciał pić ani jeść),
imię, przez które mógłby się nad tłum szary wynieść
i dumnie wąs rozpostrzeć i ogon w górę wznieść!
Tego rodzaju imion mam zapas znakomity:
Na przykład Ścichapęk, Szastprastuś albo Prot,
Albo Bombalurina (dla pań), lub Makawity…
Imiona, które może mieć jeden tylko kot.
Ale imieniem trzecim kot sam się zwykł nazywać
I nigdy go nie poznasz ani nie poznam ja;
I próżny byłby trud wszechludzkich poszukiwań:
Kot nigdy go nie zdradzi a on je tylko zna!
Gdyś czasem spostrzegł, że w głębokiej medytacji
Twój albo inny kot w dal patrzy w zamyśleniu
To wiedz: ta kontemplacja jest z jednej zawsze racji:
On myśli, myśli, myśli, myśli o Tamtym swym Imieniu,
O swym zmyślnym, wymyślnym, przemyślnym,
Niedodomyślnym,
Utajonym, niedosięgłym, najbardziej własnym Imieniu.

środa, 21 lutego 2007

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...