Przejdź do głównej zawartości

Jostein Gaarder, Klaus Hagerup. Magiczna biblioteka Bibbi Bokken.



Wydane przez
Agencję Wydawniczą Jacek Santorski & Co

Coś co ma w tytule słowo „biblioteka” przyciąga mnie niemalże magicznie. Tak też było z książką o Berit i Nilsie, kuzynostwu, którzy zafascynowali się pewna tajemniczą i sprawiającą wrażenie groźnej kobietą. Kobieta owa, tytułowa Bibi Bokken, jest bibliografem, a chodząc po księgarni oblizuje się tak, jak gdyby spacerowała po cukierni z najsmaczniejszymi ciastkami.

Berit i Nilsie piszą do siebie listy umieszczając je w notatniku zamykanym na kluczyk. Fascynujący pomysł prawda? Dzięki zainteresowaniu osobą Bibi Bokken zgłębiają tajniki nauki o książkach, poznają Uniwersalny Kod Dziesiętny, poszerzają swoje słownictwo.

To doskonała książka dla dzieci/młodych ludzi, których chcemy zarazić bibliofilstwem.

Byłam w bibliotece. Weszłam tam i zaczęłam rozglądać się po półkach. Najpierw uświadomiłam sobie z przerażeniem, że jest tak strasznie dużo książek, których jeszcze nie czytałam. Opanowałam jednak strach i zamiast tego z przyjemnością pomyślałam, że tyle ciekawych książek czeka na to, żebym je przeczytała.

Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Zaraz znalazłem się w skarbcu z książkami. Chociaż był ciemny i pełen kurzu, to książki jakby go rozświetlały. Nie potrafię tego wytłumaczyć w inny sposób. Pomieszczenie wypełniały książki w pięknych skórzanych oprawach, książki ze złotymi literami, książki z rysunkami tak wspaniałymi, że wyglądały nie na wydrukowane, tylko namalowane bezpośrednio na papierze, książki z okładkami pokrytymi malusieńkimi połyskującymi perełkami, książki zapisane tak staroświeckim pismem, że nie potrafiłem odczytać nawet pojedynczych liter, książki na papierze przypominającym starą tapetę, w których litery jakby się złuszczały.

(…) wydawnictwa ubezpieczają nasze mózgi przed kompletnym wyschnięciem.

Książka to magiczny świat, pełen magicznych znaczków, które potrafią ożywić zmarłych, a żywym zapewnić życie wieczne. To niepojęte, fantastyczne, „magiczne”, że dwadzieścia sześć liter w alfabecie da się złożyć na tyle sposobów, że zapełnią długie półki z książkami i zabiorą nas w świat, który nigdy się nie kończy. Wciąż rośnie i rozszerza się, dopóki na tej ziemi będą istnieć ludzie.

Komentarze

Anonimowy pisze…
Wpisuję na listę- bardzo lubię książki o książkach - no i Gaardera:)- pzdr
Monika Badowska pisze…
Czyta się szybciutko:)

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k