Przejdź do głównej zawartości

Kamyczek szczęścia

Sisi wczoraj, podczas jednego z wielu spacerów, znalazła na korytarzu kamyczek. Kamyczek był rozmiarów nikczemnych, mało widoczny i w kolorze posadzki, ale radość jaką Sisi umiała z niego wydłubać miała rozmiary zgoła wielopiętrowego domu (ciut, ciut nie Pałac Kultury i Nauki). Sisuleńka po odkryciu kamyczka wzięła go między dwie łapki, przesunęła, podrzuciła nieco sama przy tym podskakująć i tańcząc jakoś dziwacznie, po czym pacnęła kamyczek wprawiając go w ruch i podążyła radośnie za nim, przesuwającym się. Wsunęła go pod wycieraczkę pani sąsiadki, wyciągnęła spod tejże wycieraczki, znów podrzuciła i znów pobiegła. Gdy się do niej zbliżyłam wyraziła zgodę na przyłączenie do zabawy. Z końca korytarza popchnęłam kamyczek w stronę przeciwległego końca. Och, cóż za radość... Należało szybciutko wstać, pobiec i spróbować zlokalizować kamyczek, a potem złapać go, nieco z nim pojechać, by w efekcie unieruchomić i poczekać na mnie. Awansowałam do roli rzucacza kamyczka. Kamyczek powędrował w drugą stronę. Został dopadnięty, odbity od ściany, Sisi wykonała fikołka, złapała kamyczek i poczekała aż do nich dojdę. I tak kilka razy: ja rzucam, a ona galopuje, tańczy, podskakuje i promieniuje szczęściem. Niestety - nasz korytarz z jednej strony kończy się klatką schodową, której się nie używa, gdyż jest awaryjna. Między ową klatką a naszym korytarzem są drzwi. Mają szparę przy podłodze. Szczęśliwy kamyczek wylądował na owej, awaryjnej klatce.
Przysiosę dziś Sisuleńce kamyczek z podwórka:)

środa, 12 marca 2008

Komentarze:

olianka
2008/03/12 12:06:58
Biedna Kicia, koniecznie trzeba sprawić jej nowy kamyczek. A może dwie koty będą się razem bawić?
roman_j
2008/03/12 16:27:08
Jak to już napisałem przez pomyłkę w innym blogu ;) moja kocica zabawia się tak piłeczką. Małą i bardzo leciutką. Czasem jej w tej zabawie towarzyszę, ale równie dobrze bawi się sama. :)
mbmm
2008/03/12 16:49:41
Olianko,
jeszcze nie jestesmy na etapie takiej kociej poufałości;)
Romanie,
Sisi preferuje zespołową grę w piłkę;)
hersylia810
2008/03/12 18:59:20
Bo najfajniejsze są takie właśnie zabawki, nie kupione w sklepie, ale znalezione sobie przez kota samodzielnie. Moja Hesia nawięcej radości ma np. z papierka po cukierku, który sama sobie ściągnie ze stołu.
mbmm
2008/03/12 21:05:54
Dziś każda z kotek dostała jedno ziarenko suchej karmy do zabawy na korytarzu. Ale było szaleństwo;)
zwergdani1
2008/03/12 21:46:30
moje dwa szalenstwa tez uwielbiaja wszelkie znalezne zabawki, Maya namietnie znosi z tarasu listki i patyki i moze z nimi wariowac do upadlego. Bomel ma radoche podrzucajac na pol zywa myszke czy ozgrozo! zlapanego ptaka.....a kamyczki od dzis obowiazkowo w kieszeni musza byc hahaha
mosame
2008/03/12 23:53:14
Zabawa jedzeniem? Cóż to za metody wychowawcze? :P Rozpuszczasz ko-córki, Mbmm :)))
mbmm
2008/03/13 08:13:17
Mosame,
pomyślałam, że gdyby któraś z nich miała fantazję nieść w pyszczku zabawkę to wolę, żeby łapiąc ja energicznie połkneły karme niż kamyczki;)
zwergdani1,
zaraz się okaże, że mamy koty psiopodobne - biegają za tym, co im rzucić;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k