Przejdź do głównej zawartości

Koci sposób na budzenie

Sisi ułożyła się wyciągnięcie ręki i mauczała na różne tony. Gdy wyciągałam rękę - podskakiwała radośnie i uciekała. Też nie zadziałało. Próbowała wspiąć się po kwiatku, zwinąć w rulonik dywan, piszczała zabawką i grała w orzeszka - nie działało. Sięgnęła po broń ostateczną - zaczęła kopać doły w kuwiecie. Zmobilizowałam się, wstałam, powędrowałam do łazienki, aby tam zobaczyć wyszczerzoną radośnie Sisulkę i zderzyć się z przemykającym w wariackich podskokach strzępionem. Dopięła swego - wstałam.

Byłam jednak twarda i wróciłam do łóżka na 14 minut - bo tyle brakowało do dzwięku budzika.

czwartek, 04 stycznia 2007
Komentarze:

daria_nowak
2007/01/04 19:27:12
Morda „owąsiona” wpychana w nos działa w ułamku sekundy:)
Gość: Izolda, e1-134-u11.elartnet.pl
2007/01/05 08:51:10
Zgadzam się! Tego uczą chyba na jakiś kocich kursach. Nic mnie tak skutecznie nie budzi niż zbliżające się wąsy do mojego nosa :)
mbmm
2007/01/05 17:45:06
Hm, mnie takie rzeczy nie budzą. Przywykłam, bo Sisi czasami kładzie się na mnie sytuując pyszczek i wąsy tuż obok moich ust i nosa. Vide zdjęcie sprzed kilku dni:)
daria_nowak
2007/01/05 18:16:31
Podziwiam, ja się nigdy nie przyzwyczaję zwłaszcza jak się wtula i robi takie brrrr, machając łebkiem:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...