Przejdź do głównej zawartości

Kociaste zwichrowanie

Uwielbiam być budzona przez kota. Szczególnie lubię, gdy budzenia kot dokonuje noskiem lub językiem. Nieco mniej, gdy Kotelka ląduje na poduszce po skoku z szafy - to mnie nieodmiennie śmieszy.

Lubię obserwować kocią toaletę. Gusia myje się tak, jakby to powiedzieć, bardziej do siebie, skromnie, a Sisi nie przejmując się niczym, prezentując sybarytyzm krańcowy, rozstawia nóżyny, pokazuje brzuch i kątem oka zerka czy idziemy ją w ów wystawiony brzuch całować (dostaniemy wtedy buziaka). Mycie kocich łapek i przestrzeni międzypalcowych jest oszałamiająco urocze.

Moment, gdy Kotelka zbiera się do polowania jest też wartym oglądania. Kuli się, przebiera nóżkami, ćwiczy na suchu sprężystość stawów ruszając pupą i wreszcie skacze prezyzyjnie trafiając w to, co zamierzała.

Podobnie atrakcyjna jest walka jaką Sisi uprawia z zabawkami. Próba zamordowania, lub chociaż zmuszenia do poddania się, piłki jest rozczulająca.

Podczas zabawy "dawać tego kota" należy ganiać zwierzaczka, być o krok za nim, wydobywać go spod stołu, spod chodnika, zza szafki i wersalki, a w pewnym momencie należy kota zlapać, podnieść wysoko w pozycji leżącej z brzuchem do góry, wtulić twarz w ciepły brzuch. Kot cierpliwie przeczekuje te oznaki miłości, a za chwilę galopuje po wszelkich zakątkach mieszkania.

Sisi przekonana, ze jedzenie zawsze będzie czeka mniej lub bardziej cierpliwie na napełnienie miski, a jak jej sie napełnienie nie podoba, to spogląda na czlowieka z wyrzutem i próbuje wpłynąć na zmianę jego decyzji. Gusia na widok pustej miski przybiega do przechodzącego ludzia, łasi się i biegnie do kuchni. W kuchni uprawia wspinaczkę nożno-spodniową po człowieku wierząc, że tym sposobem zwiększy szanse na włożenie do miski czegoś smacznego. Z racji tego, że różności są kotkom podawane, Gusia też nauczyła się, że jak się wystarczająco długo posiedzi przy misce z potężnie smutną miną i do tego kilkakrotnie zamiauczy się cichutko, rozpaczliwie i tak jakby na ostatnich siłach to zwiększa się prawdopodobieństwo wymienienia tego co jest w misce, na to, co w misce chciałby widzieć kot.

piątek, 07 marca 2008
Komentarze:

creditsuisse
2008/03/07 09:53:16
Dla poprawy nastroju /jesli jeszcze nie najlepszy/przypomne,ze koty juz zdecydowanie zwyciezyly na calym swiecie,takze w Polsce.Jest coraz wiecj ludzi,ktorzy chca miec wlasnie co najmniej lednego kociaka.
I zapraszam w wolnej chwili na strone www.allcats.blox.pl
wszystko tam jest prawdziwe,takze "opowiadania'.I wszystko ma zwiazek z kotami.
mosame
2008/03/07 11:18:23
He he. Wystarczyło pewnie, że raz ulegliście temu miauczeniu resztkami sił. Kicie szybko się uczą.
mbmm
2008/03/07 11:23:06
Wiem, wiem:)))
hersylia810
2008/03/07 11:58:21
Ten wpis to kolejny kawałek kociej literatury, winszuję :-)
mbmm
2008/03/07 12:48:27
Hersylio,
dziękuję:)
esta15
2008/03/07 14:06:55
Hej! Zapraszam cię do nowej zabawy blogowej - zostałaś ustrzelona! Szczegóły u mnie: esta.blox.pl
mbmm
2008/03/07 21:45:53
Esto,
wszystko ok, tylko ja nie mogę wejść na Twojego bloga. Otwiera się wszystko oprócz blogowej treści.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k