Przejdź do głównej zawartości

Nieustająca fascynacja











Sisi spędza koło choinki mnóstwo czasu.

piątek, 28 grudnia 2007

Komentarze:

aga_ata
2007/12/28 13:55:20
Choinka to rarytas:D Mój królik chyba jeszcze się nie skumał, że stoi, bo w ogóle nie zwraca na nią uwagi;p
daria_nowak
2007/12/28 21:34:31
Jak choinka sobie odejdzie, trzeba będzie kupić kotu palmę w dużej donicy;)
roman_j
2007/12/29 12:02:19
Ciekawe, czy ta fascynacja jest odwzajemniana, tzn. czy choinka też jest zafascynowana kocicą? ;)
mbmm
2007/12/29 12:59:00
Aga_ato,
a może trzeba królikowi pomóc odkryć choinkę?
Dario,
Sisi na szczęście wie, że gąszcz zieleni z choinką na czele wstępuje jak się jest w gościach. W domu roślinki dopiero próbują rosnąć.
Romanie,
myślę, że choinka odzwajemnia fascynację. Sisi stale pod nią przesiaduje, ogląda ją z bliska, buja i głaszcze jej gałązki, zdejmuje z niej obciążenie (czyt. ozdóbki). Ja na miejscu choinki zapałałabym szczerym uczuciem do kota;)))
henio75
2007/12/29 16:01:33
choinka + kot = grzmot
Pamiętam, jak w środku nocy mój rudzielec właził na choinkę.
Małpiszon koci chciał za bombkę robić.
Do tej pory widzę to przekrzywiające się stopniowo drzewko.
Nie wiadomo było, co łapać pierwsze...
:)))
jarrko
2007/12/29 17:31:04
I dlatego nie mamy choinki w tym roku :)
Mamy tylko taką malutką sztuczną, która stoi w kuchni na stole. I tak kocur już ją parę razy ściągnął łapą ;)
Gość: , gfu65.internetdsl.tpnet.pl
2007/12/30 08:15:30
wszystkim którzy mają koty fascynujące się choinkami polecam powieszenie na choince kotów wykonanych z p-apieru :)tak zrobiłam w tym roku i Sisi tylko sobie ogląda a nie zdobywa szczytu jak to robiła rok wcześniej co spowodowało ,że w drugie święto choinka zamieszkała na balkonie razem z kotem który się tam nipostrzeżenie dostał mocno przytwierdzony do pnia,śmiechu było dużo z tak zmyślnego kota:)))))))))))))cieszę się ,że choinka tak bardzo podoba się sisi:)
mbmm
2007/12/30 08:27:38
Henio75, Jarkoo i inni miłośnicy kotów:
nasza ubiegłoroczna choinka też dwukrotnie się przewróciła, oczywiście z pomocą Sisi. I nawet, jak pisze moja Mama powyżej, Sisi uczepiła się choinki podczas jej wynoszenia;)))(vide - wpisy z grudnia 2006). Myślę,że na chęć spacerowania po choince ma wpływ jedna, ważna cecha owej choinki - prawdziwość lub sztuczność tejże.
W ubiegłym roku była sztuczna i Sisul grasował po niej aż miło. W tym roku jest prawdziwa, z zapachem i kującymi igłami. I Sisi, owszem, przygląda się jej z bliska, ale już nie wchodzi.
Może to tu tkwi metoda na kontakty kota i choinki?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k