Przejdź do głównej zawartości

Noc z przygodami



Noc zapowiadała się spokojna. Sisi leniwym krokiem podeszła do fotela, wskoczyła na niego i nieco zdumiona rozpoczęła jego kontemplację. W miejscu, gdzie dotychczas leżała kapa i poduszki leżała jeszcze bluza. Sisuleńka, zbyt śpiąca, aby wykazać aktywność stała i patrzyła. Z. zerwał się z krzesła, odłożył bluzę i wówczas Sisi majestatycznie rozpoczęła układanie się do snu.

Zasnęłam nieco po niej.

Poczułam ostry jęzorek na twarzy. Otworzylam oczy. Z. siedzi i stuka w klawiaturę, za oknem ciemno, a Sisi... postanowiła, że skoro ona i Z. się dobrze bawią nieśpiąc, to i ja powinnam. Moja spanie do piątej polegało na tym, że zasypiałam między chwilami, w których Sisi postanowiła mnie budzić. Wystawiłam rękę poza łóżko - Kotelka skradala się i polowała na nią. Spałam blisko krawędzi łóżka -Sisul usiadł między mną i krawędzią łóżka i z tego miejsca skakał na półkę. Gdy wracał z półki to też lądował obok mojej głowy. Wskakiwała na szafę, siadała na jej końcu, tym nad łożkiem, zadzierała go góry łepetynę i miauczała. Jeśli spod kołdry wystawiłam choćby kawałek stopy Sisulek urządzała wielkie polowanie. Zabawa trwała jakieś 2 godziny.

środa, 23 stycznia 2008

Komentarze:

Gość: , hex162.internetdsl.tpnet.pl
2008/01/23 16:16:05
I to jest prawdziwy kot w nocy poluje a w dzień wdzięcznie zasypia, czyżbyście mieli inne nadzieje i pragnienia?:)
hersylia810
2008/01/23 19:17:20
Zazdroszczę jęzorka, wszystko inne było mi dane ;-)
mbmm
2008/01/24 08:27:13
Hersylio,
Twoja Hesia Cię nie liże? Nigdy?
henio75
2008/01/24 16:53:19
Sierściuch jeden. Następnej nocy trzeba, by Pani ugryzła kota. W wystającą łapę. Lub w język.
mbmm
2008/01/24 21:05:35
Henio75,
proponujesz straszną metodę;)
daria_nowak
2008/01/24 21:50:06
Bo jakieś dziwne rzeczy kładziecie w miejscu kociego snu. No naprawdę...;) I nawet śpisz w nieodpowiednich porach... Jak to się kot musi męczyć;)
mbmm
2008/01/24 21:55:59
Umęczyła się setnie... A potem spała, śpioch jeden, prawie cały dzień;)
hersylia810
2008/01/26 12:31:43
Obliże co najwyżej palec, na którym podaję jej masło. Pociechą jest, że nie robi też dziurek zębowych ale za to bywam draśnięta pazurem :-)
mbmm
2008/01/27 08:13:17
Hersylio,
lizanie kocie w twarz jest przejemne jak dość ostry peeling. Z pewnością od razu pobudza człowieka do aktywności;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj