Przejdź do głównej zawartości

Panie & Panowie! Ladies & Gentlemen!



















Z prawdziwą przyjemnością przedstawiam Państwu nową osobę w naszej rodzinie. Dołączyła do rodziny wczoraj, po wizycie mojej i Z. w schronisku dla zwierząt. Koteczka, prawdopodobnie roczna, trafiła do schroniska w dzień Wigilii 2007 roku, oddana przez właścicieli. Wilgusia, dotychczas jedynaczka, przeżyła ogromny stres.

Na razie trwa proces oswajania się kocich osób ze sobą. Sisi nieco prycha, Wili burczy, ale gdy Z. zaczął jeść parówki obydwie, zgodnie, domagały się kawałka dla siebie. Ponoć okres akceptacji trwa około 2 tygodni - zatem wszystko przed nami.

Zastanawiam się nad formą imienia nowej koteczki. Wilgusia jest zbyt długie, by używać na codzień. Od wczoraj mówimy do niej Wili, ale brzmi to jakoś tak, że kojarzy mi się z Willym Brandtem, a to chyba nie jest dobre skojarzenie;) Może Gusia? Jak sądzicie?

niedziela, 24 lutego 2008

Komentarze:

Gość: , staticline706.toya.net.pl
2008/02/24 15:16:21
Jestem przejęta i cieszę się razem z Wami! Proszę o częste komunikaty, jak przebiega zapoznawanie się koteczek. A w sprawie imienia myślę... i może Bibi (B., jak Boże narodzenie), Mimi (M., jak Mikołaj) albo Lili (L., jak lulajże...:-), co by się poczuła siostrzyczką Sisi? Podwójne głaski dla kocich dziewczyn.
hersylia810
2008/02/24 15:17:35
To byłam ja, H. Z tego pośpiechu się nie zalogowałam :-)
olianka
2008/02/24 15:19:32
Piękna! A wiecie, że imię Wigilia istnieje? Jest ono jak znalazł dla nowej lokatorki!
mbmm
2008/02/24 15:29:06
Hersylio,
będą częste komunikaty:))) Lili też braliśmy pod uwagę:)
Olianko,
ale jak zawołać czule? Wigilio? Wigiliusiu? Zmierzamy do uproszczenia:)
olianka
2008/02/24 15:52:40
Wiga :)
damalek
2008/02/24 16:42:58
Powiedziałabym Łinia albo Gunia :)
nougatina1
2008/02/24 18:11:13
Ależ Ci zazdroszczę! Też od jakiegoś czasu marzy mi się kot ze schroniska. Ale ponieważ pracujemy bardzo długo w ciągu tygodnia, musimy poczekać do urlopu, żeby posiedzieć z kotami na czas adaptacji. Pisz, proszę, jak Wam się udaje wspólne życie.
mbmm
2008/02/24 18:50:48
Olianko, Damalku,
chyba zostanie Gusia:)
Nougatino,
oczywiście - będę pisać:)
siwa
2008/02/24 19:19:02
Siśka i Wiśka ;)
mosame
2008/02/24 20:52:04
Gratuluję nowej ślicznej koteczki :))))))))))
Ciekawa jestem jak się będą dogadywały, bo sama zastanawiałam się kiedyś nad dokoceniem. Może warto sprawę jeszcze raz przemyśleć?
mbmm
2008/02/24 21:54:55
Siwa,
;)
Mosame,
będę zdawała relację, a Ty rozważaj dokocenie:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj