Przejdź do głównej zawartości

Pomysł na...

Sisi przez ostatnie parę dni wstaje wcześniej niż ja. I wcale jej się to nie podoba (mnie również nie, ale o tym za chwilę). Gdy już się obudzi, poprzeciąga, umyje, zaczyna kombinować jakby mnie obudzić.
Zaczyna gruchać. Spaceruje i grucha miłośnie zagadując mnie próbującą jeszcze pospać. Gdy gruchanie nie przynosi oczekiwanego przez Kocilkę skutku sięga po ostry środek. Zaczyna grzebać w kuwecie. Ona grzebie i nasłuchuje czy idę, a leżę i nasłuchuję cóż ona tam robi. Pierwsze grzebanie zakończone sikaniem nie podrywa mnie z łóżka, więc Sisi znów przychodzi pogruchać, a potem znów biegnie do kutety. I to już jest moment, w którym wstaję.
Jeśli Sisulek nie czuje potrzeby odwiedzania kuwety budzi mnie w inny sposób. Spaceruje pod moją wyciągniętą poza łóżko ręką. Podstawia pod moją dłoń łepetynkę, łuk brwiowy, który zrobiła na plecach i na końcu ogonek, zwany anakondem. Spaceruje do momentu, w którym moja dłoń zaciśnie się pieszczotliwie na anakondzie. Wędruje jeszcze raz - dla sprawdzenia reakcji - i zaczyna gruchać z bliskiej bliskości czyli znad mojej głowy. Cóż, na tym etapie kocich zabiegów odbiega ze mnie sen i wstaję uśmiechnięta od ucha do ucha.
Gdyby ktoś był ciekaw czemu Sisi dokłada tylu starań, by mnie obudzić, spieszę z wyjaśnieniami - chodzi o napełnienie kociej miski.

wtorek, 04 września 2007

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Katarzyna Berenika Miszczuk. Tajemnica Dąbrówki

Katarzyna Berenika Miszczuk, bazując na swoich doświadczeniach z pisaniem o świecie pełnym słowiańskich bóstw, wkracza w literaturę dziecięcą. Wkroczyła właściwie książką "Tajemnica domu w Bielinach", bo ta, prezentowana przeze mnie powieść, opisująca rodzinę Lipowskich jest kontynuacją wspomnianej powyżej. I mamy otóż mamę z czwórką dzieci, która zamieszkuje wspólnie z ciotką zmagającą się z chorobą Alzhaimera w Bielinach. Wsi, o której nawet mieszkańców mówią z lekkim przekąsem - "bo wiadomo jak to u nas". Owo "u nas" oznacza bowiem tajemnicze zjawiska, niemniej tajemnicze postaci i świat nie do końca taki jaki znany jest nam powszechnie. Jest on dzielony z domownikami, biedami, błędnymi ognikami i innymi stworzeniami, o których - z dużym zapałem - czyta w Bestiariuszu ośmioletnia Tosia. Jej mama wpadła na straszny, zdaniem dziewczynki pomysł. Szuka niani, która zajmie się nią (prawie dorosłą nią!) i maleńką Dąbrówką. Tosia robi wszystko, by odstraszyć k