Przejdź do głównej zawartości

Psie sprawy









Dla odmiany - dziś nie będzie o kocie. Dziś będzie o Ciri.

Ciri jest 5 psem należącym do naszej rodziny. Po śmierci Misia już nie mieliśmy mieć psa. Ale pewnego dnia I. i S. wybrali się na spacer nad jezioro i podczas spaceru usłyszeli skowyt i piszczenie. S. wszedł do wody i wyciągnął worek pełen psiaków. Rodzeństwo Ciri już nie żyło.
Weterynarz, który obejrzał pieskę stwierdził, że ma 3 miesiące.

Ciri uwielbia nosić w zębach patyki i drągi. Bawi się plastikowymi butelkami. Po kilku latach wakacyjnego jeźdzenia nad jezioro odważyła się wejść do wody i pływała w moją stronę.
Traumatyczne doświadczenia zostawiły w niej ślad. Musi chodzić w kagańcu, bo bez wyraźnego powodu atakuje ludzi - nie atakuje tylko swoich. Boi się krzyku i przemyka pod ścianami w nowym miejscu. Uwielbia jeździć autem, a już szczególnie jeśli celem podróży jest las.


sobota, 24 lutego 2007

Komentarze:

paskudka83
2007/05/10 08:27:16
Mam psa podobnego do Ciri, również za kija i jazde samochodu do lasu dałby sie posiekać. Dzieciństwo tez mał trudne i czasem kaganiec przydaje się.
Pozdrawiam.
mbmm
2007/05/12 22:38:31
:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konkurs na Blog Roku

Wczoraj ów konkurs wkroczył w kolejny etap. Za nami czas zgłaszania blogów, przed nami czas głosowania na te, co zgłoszone, a po południu 22 stycznia najpopularniejsze blogi oceniać będzie Kapituła Konkursu. Aby zagłosować na bloga, którego właśnie czytacie należy wysłać sms-a o treści E00071 (e, trzy zera, siedem, jeden) na nr 7144. Taki sms kosztuje 1,22 zł. Szczegóły konkursu: http://www.blogroku.pl/

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę

Paweł Beręsewicz. Kiedy chodziłem z Julką Maj.

Wydane przez Wydawnictwo Literatura Książka Pawła Beręsewicza wprawiła mnie w dobry nastrój. Opisując pierwsze drżenia serca, pierwsze zakochanie z punktu widzenia piętnastoletniego Jacka Karasia Autor dokonuje wyłomu - bodaj pierwszy raz mam szansę przeczytać, jak reaguje nastolatek szykując się na randkę, co i czy w ogóle mówi rodzicom o swojej dziewczynie i czy tylko dziewczyny martwią się o to, w którą stronę skierować nos przy pocałunku. Jacek Karaś, którego czytelnicy mieli okazję poznać w książce " Jak zakochałem Kaśkę Kwiatek ", kończy gimnazjum i w ostatniej klasie dostrzega niezwykły urok swojej klasowej koleżanki, Julki Maj. Zdobywając się na straceńczą odwagę pyta Julkę, czy zechciałaby być jego dziewczyną. Później, wbrew temu, co myślał Jacek, bywa trudniej - nagle trzeba myśleć o wielu sprawach, nad którymi nigdy nie było powodu się zastanawiać, funkcjonować w inny niż dotychczas sposób. Cenię sobie ostatnie rozdziały powieści. Nie powiem nic więcej - czytaj