Przejdź do głównej zawartości

Rady, rady mi trzeba







Sisi wstaje wtedy, gdy wstaję ja. Choć chciałabym twierdzić, że spowodowane jest to miłością kocią do mnie, prawda jest znacznie mniej romantyczno-porywająca. Otóż moje obudzenie połączone z postacią kota szybciutko wspinającego się na komodę i zasiadającego obok miski skutkuje napełnieniem tejże miski. To właśnie jest przyczyną naszej, kociej i mojej, wspólnej pobudki.
Sisi nakarmiona, zwitaminizowana, leniuchuje jeszcze beztrosko, a kawę musze robić sobie sama. Mogłaby z przyzwoitości pstryknąć ekspresem, prawda?

* * * *
Róża, niedawno opisywana, rozkwitła. Należy podziwiać:)
* * * *

Sisuleńka na brzuszku, w jednym, ściśle określonym miejscu, ma tłuszczyk. Poza tym tłuszczykiem wszystko jest ok - normalny duży kot. Tylko, co z tym brzuszkiem i fałdką tłuszczu?
Szperałam po necie i znalazłam zastraszającą informację – dorosły kot powinien jeść ok. 50 g karmy dziennie. Nasza Sisi w ciągu dnia zjada saszetkę z mokrym jedzeniem i nieco suchego. Czyli jakieś 3 razy tyle ile może jeść, wg znalezionych przeze mnie informacji (one prawdziwe są te informacje?).
Postanowiłam ograniczać racje pokarmowe Sisulkowi i poszukać karmy dietetycznej. W sklepie zooplus.pl znalazłam w dobrej cenie karmę Sanabelle Light. Rozważam zakupy. I mam wątpliwości: kupić, nie kupić? Dobre, nie dobre? Będzie jeść, nie będzie jeść? A może wystarczy ograniczyć dawkę? (Sisi za każdym razem, gdy wchodzę do pokoju wskakuje na komodę – tam stoją miski schowane poza zasięg psa – i rozpaczliwie miauczy albo ostentacyjnie leży przy miskach demonstrując utratę sił witalnych z powodu wygłodzenia organizmu). I co ja mam, Sisulowa karmicielka zrobić?
Na razie pozwalam Sisi łapać „dzikie białko” a wątpliwościom się kłębić. I czekam rady.

poniedziałek, 13 sierpnia 2007

Komentarze:

Gość: , bef138.neoplus.adsl.tpnet.pl
2007/08/16 19:43:05
Karmić biedne zwierzę żarciem light? :) a może po prostu dawaj mu mniej, jak będzie jęczeć o więcej, to mu wytłumacz kulturalnie, że "no baby, not today" :-D
warszawa78
2007/08/16 19:49:33
Żadnych diet, kocisko musi wyglądać godnie :))
mbmm
2007/08/17 08:49:48
Bef138, nie skutkuje mówienie, miauczy i już...
warszawa78, i tak chyba zrobię;) Weterynarz powiedział, że trzeba dać całą miskę, a kot już sobie podawkuje:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magdalena Okraska, Nie ma i nie będzie

Z dużym zainteresowaniem sięgnęłam po tę książkę, bo zanim do mnie dotarła przez sieć przetoczyła się dyskusja zwolenników i przeciwników tego, jak Magdalena Okraska o miastach opuszczonych przez dające zatrudnienie przedsiębiorstwach pisze. A jakie jest moje zdanie? Ta historia to wiele pięćdziesiątek wódki, udek kurczaka, cudzych kołder w cudzych domach (nigdy nie śpię w hotelach, śpię u bohaterów), długich rozmów i krótkich puent. To kilometry pokonane busikami, albumy rodzinne, lokalne biblioteki i lokalne mordownie. Pojechałam do nich i powiedziałam "Opowiedz mi". Tak kończy się jeden z tekstów wprowadzających do rozdziałów poświęconych poszczególnym miastom. Wraz z autorką odwiedzamy Wałbrzych, Włocławek, Będzin, Szczytno i kilka innych miejscowości, których przeszły rozwój osadzony był na istniejącym, prężnie działającym i rozwijającym się przedsiębiorstwie, a które wraz z jego likwidacją podupadły. Magdalena Okraska rozmawia zatem z mieszkańcami i tymi, którzy już owe...

Pożegnanie

Od kilku dni zbieram się, by napisać o odejściu Amber. Jest mi trudno, odpycham ten czas, ale uznałam, że to będzie sposób na pewnego rodzaju domknięcie - tak mi bardzo potrzebne. Amber zamieszkała z nami 25 lipca 2019 roku. Wypatrzyłam ją na FB schroniska w Tomaszowie Mazowieckim, pojechaliśmy na wizytę zapoznawczą, a kilka dni później - już po nią. Ułożona w bagażniku na wygodnym materacu, przeczołgała się na tylne siedzenie i ułożyła na moich kolanach. Tak dojechaliśmy do domu. O początkach wspólnego życia przeczytacie TUTAJ  i TUTAJ . Gdy już nieco okrzepliśmy w codzienności z psem, a Amber - z ludźmi i kotami, pojawił się pomysł na wspólny jesienny wyjazd w Beskid Niski. Zanim to jednak się stało psica miała atak padaczki, co spowodowało, że wyjazd odwołaliśmy, wdrożyliśmy leczenie i od nowa zaczęliśmy oswajać z nami i wspólnym życiem zdezorientowanego chorobą psa. Udało się ustabilizować zawirowania zdrowotne i wówczas zaczęliśmy się cieszyć sobą wzajemnie już na 100%. Dopier...

Spacer po Sudetach, czyli kilka słów podsumowania.

Wyruszyłam ze Świeradowa Zdroju i z każdym krokiem oddalającym mnie od centrum i hałasu dobiegającego z okolicznych budów czułam się coraz lepiej. Cisza i pustka to zdecydowanie przestrzeń mi sprzyjająca. Oczy mi ciągnęło do błyszczących kamieni pod nogami, a całą sobą dostrajalam się do otaczającego mnie lasu. Im głębiej w Izery, tym więcej rowerzystów, ale urok Hali Izerskiej i obserwacja ludzi zajadających się popisowym daniem Chatki Górzystów nastrajały mnie bardzo pozytywnie. Gdy przy Stacji Turystycznej Orle okazało się, że będę spała w starym drewnianym domu, sama w wieloosobowym pokoju, uśmiechnęłam się szeroko. Obejrzałam wystawę, zjadłam niezbyt ciepłą acz smaczną zupę i zakończyłam długi dzień. Dzień kolejny okazał się być jeszcze dłuższy. W Jakuszycach o moje dobre nastawienie zadbała kawa w hotelowej restauracji i piękna droga przez las tuż za Jakuszycami. Karkonoski Park Narodowy rozpoczął się kaskada wodną, przy której można przycupnąć, by kupić bilet. Chwilę...